Dramat rozegrał się na prywatnej posesji. Fafik, jego właściciel i 30-letnia kobieta mieszkają razem. 30-latka była pijana, gdy rzuciła się na psa z nożem. Usłyszała zarzuty znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Fafik był ledwo żywy, ale jest już po operacji.
- Rany cięte w okolicy szyi, z obu stron i na klatce piersiowej w okolicy serca. Trzy, głębokie. Taki Fafik do nas trafił. W bardzo poważnym stanie. Z krwotokami. Przeszedł operacje. Udało się, żyje - opowiada Joanna Wypych z przychodni weterynaryjnej w Częstochowie, która operowała psa.
Teraz Fafik codziennie przychodzi do Wypych na wizyty. Mieszaniec wyżła, niespełna 6 lat. Jak mówi lekarka, poradził sobie i po kilku miesiącach rehabilitacji powinien być zdrowy. - Ale uraz psychiczny wobec człowieka zostanie mu na długo.
"Zrobiłam to przypadkiem"
Gdy ugodzony nożem pies trafił do przychodni, została powiadomiona policja. Funkcjonariusze pojechali do właściciela Fafika.
Dramat rozegrał się na prywatnej posesji, późnym wieczorem.
Jak informuje Marta Ladowska, rzeczniczka częstochowskiej policji, Fafik, jego właściciel i 30-letnia kobieta mieszkają razem. Mężczyzna i kobieta są bliską rodziną.
30-latka była wtedy pijana - jak wykazało późniejsze badanie alkomatem, miała 2,5 promila alkoholu w organizmie. To ona miała zaatakować psa.
Po wytrzeźwieniu została przesłuchana w prokuraturze. - Nie przyznała się. Powiedziała, że chciała tylko złapać psa. Mówiła, że zraniła go przypadkiem, gdyż zapomniała, że ma w ręku nóż - relacjonuje Tomasz Ozimek, rzecznik prokuratury okręgowej w Częstochowie.
Kobieta usłyszała zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Ma dozór policyjny, musi się zgłaszać na komisariat 4 razy w tygodniu.
Właściciel Fafika nie chciał z nami rozmawiać. - Jest mi bardzo trudno o tym mówić - powiedział przez telefon.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja