Mieszkańcy bloku w Częstochowie (woj. śląskie) zobaczyli przez okno, jak w mieszkaniu naprzeciw mężczyzna bije kablem i kopie dziewięcioletniego chłopca. Zawiadomili policję i - na dowód - nagrali telefonem akt znęcania się nad dzieckiem. Dziewięciolatek zeznał, że ojczym bił go i wyzywał od pięciu lat. Mężczyzna przyznał się do tego jednego razu. Prokuratura wystąpiła do sądu o areszt dla ojczyma. Jednak sąd wniosku nie uwzględnił.
Dziewięcioletni chłopiec mieszka w bloku w Częstochowie z mamą 30-letnią Dorotą I. i jej partnerem 31-letnim Kamilem I. 25 października mieszkańcy bloku naprzeciwko zarejestrowali telefonem przez okno przerażającą scenę, która rozegrała się w mieszkaniu tej rodziny.
Za zgodą prokuratury widzieliśmy fragment tego nagrania. Tyłem do okna stoi chłopiec. Przed nim mężczyzna, przodem do okna i nagrywających. W drzwiach pomieszczenia stoi matka chłopca.
Mężczyzna bierze kabel, podnosi rękę i zaczyna machać nią w kierunku chłopca. Dziewięciolatek znika z pola widzenia w kącie mieszkania. Z obrazu można wywnioskować, że Kamil I. uderza chłopca co najmniej 15 razy, a także kilka razy kopie.
Kobieta cały czas stoi w drzwiach z komórką w ręce. Nie wiadomo, czy coś mówi. W końcu odchodzi.
Na nagraniu słychać słowa nagrywających, które świadczą o ich zdenerwowaniu i oburzeniu. Gwiżdżą, krzyczą, prawdopodobnie by przerwać znęcanie się nad dzieckiem. Nagrywali scenę na dowód i równocześnie powiadomili policję.
Dziewięciolatek jest już w rodzinie zastępczej.
Zarzuty dla ojczyma i matki chłopca
Policjanci zatrzymali Kamila I. i Dorotę I. Zabezpieczyli też wideo dokumentujące zdarzenie.
- Na nagraniu widać mężczyznę bijącego przewodem i kopiącego kilkuletniego chłopca. Ponadto analiza monitoringu wskazuje, że kobieta, która znajdowała się w mieszkaniu, nie reagowała w żaden sposób na zachowanie sprawcy przestępstwa - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Na podstawie opinii biegłego lekarza ustalono, że 25 października u chłopca "zostały spowodowane obrażenia w postaci licznych podbiegnięć krwawych oraz otarć skóry".
- Przesłuchany na wniosek prokuratora przez sąd dziewięcioletni chłopiec zeznał, że jego ojczym od pięciu lat znęcał się nad nim, bijąc go po całym ciele rękami oraz przewodem, a także wyzywając go oraz krzycząc na niego - relacjonuje prokurator.
Ojczym usłyszał zarzut psychicznego i fizycznego znęcania się nad chłopcem, który jest nieporadny ze względu na wiek i niepełnosprawność. Matka - zarzuty narażenia syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz pomocnictwa do przestępstwa znęcania.
Mężczyzna przyznał się w prokuraturze jedynie do pobicia chłopca 25 października. Prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanych. Trzy dni później, 28 października w korytarzu sądowym, czekając na decyzję sądu, podejrzany powiedział dziennikarzom TVN24: - Zrobiłem to jeden raz. Jeden jedyny raz to zrobiłem. Po wielokrotnych próbach uspokojenia dziecka poprzez kary, poprzez jakieś rozmowy. Nie pomagało nic.
Matka milczała.
Nie ma aresztu, bo znęcanie się w ocenie sądu było tylko w tym roku
- Z Prokuratury Rejonowej w Częstochowie wpłynął wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania w stosunku do podejrzanego Kamila I. - potwierdza sędzia Dominik Bogacz, rzecznik prasowy częstochowskiego sądu okręgowego.
Sąd nie uwzględnił jednak wniosku śledczych. Zastosował wobec mężczyzny środki o charakterze wolnościowym: dozór policji z obowiązkiem stawiennictwa na komisariacie dwa razy w tygodniu, zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonym i zbliżania się do niego na odległość mniejszą niż 50 metrów. - W ocenie sądu zebrany materiał dowodowy uprawdopodobnia przestępstwo znęcania się nad małoletnim, ale tylko w okresie ostatniego roku, a prokurator zarzucił podejrzanemu, że to znęcanie się miało trwać przez okres pięciu lat - wyjaśnia Bogacz.
Przestępstwo zarzucane Kamilowi I. przez prokuraturę jest zagrożone karą do ośmiu lat więzienia. Wedle sądu podejrzany mógł popełnić przestępstwo, za które nie grozi tak surowa kara, nie ma więc przesłanek do aresztu.
Co do matki chłopca, sąd uznał, że "zgromadzony materiał dowodowy na tym etapie nie dał w ogóle podstaw do przyjęcia, że zostało uprawdopodobnione popełnienie przestępstwa przez podejrzaną Dorotę I. i dlatego nie zachodzi przesłanka do zastosowania jakichkolwiek środków zapobiegawczych".
Przedstawiciel prokuratury zapowiedział, że ta złoży zażalenie na decyzję sądu.
Matka chłopca, pytana na korytarzu sądowym przez reporterkę TVN24 o sprawę, powiedziała tylko, że "nie ma nic powiedzenia" i "dziękuje za komentarze".
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24