Jak wynika z sekcji zwłok, 12-latek w Nieledwii na Żywiecczyźnie zginął od rany postrzałowej głowy i rozległego urazu czaszkowo-mózgowego. Postrzelił go podczas zabawy rówieśnik. Sztucer należał do ojca drugiego chłopca. Stał nabity i dostępny dla każdego domownika.
Tragedię, która wydarzyła się w poniedziałek w małej wsi Nieledwia na Żywiecczyźnie przeżywają wszyscy mieszkańcy. Dwaj 12-latkowie bawili się przed domem bronią myśliwską ojca jednego z nich. Jak ustalili wstępnie policjanci, syn gospodarza i właściciela broni w pewnym momencie nacisnął na spust, a kula trafiła jego rówieśnika. Chłopiec zmarł na miejscu.
Wyniki przeprowadzonej wczoraj sekcji zwłok potwierdziły, że 12-latek został postrzelony w głowę, jeden raz. - Przyczyną zgonu była rana postrzałowa głowy i rozległy uraz czaszkowo - mózgowy - mówi Alicja Borowska, prokurator rejonowa w Żywcu.
Wiadomo już, że chłopcy bawili się sztucerem CZ 550.
Winny dorosły
- Skoro broń dostała się w ręce dziecka, musiała być przechowywana w niewłaściwy sposób. Ta tragedia to wynik niedbalstwa, lekceważenia. Winę ponosi osoba dorosła, która powinna zabezpieczyć broń - komentował wczoraj na antenie TVN 24 Adam Fudali, były policyjny ekspert ds. pozwoleń na broń.
- Broń była nabita i znajdowała się w miejscu ogólnodostępnym - Borowska przedstawia ustalenia prokuratury.
Tymczasem przepisy nakazują posiadaczowi broni schować ją tak, by nie dostała się w ręce osób postronnych. - Nawet domowników, żony czy teściowej. Służą do tego specjalne szafy z zamkiem - mówi Fudali.
Trwają jeszcze badania batalistyczne i przesłuchania świadków.
Pomoc psychologa
Chłopcy byli przyjaciółmi, mieszkali w sąsiadujących domach ich rodziny zostały otoczone opieką psychologa. Pomoc psychologiczną otrzymują też uczniowie w podstawówce 12-latków.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Maciej Skóra