W środę o zmierzchu zakończyły się trzydniowe poszukiwania ciała Jacka Jaworka, oskarżonego o potrójne zabójstwo w Borowcach (woj. śląskie). Jedna z hipotez śledztwa zakłada, że mężczyzna nie żyje. Przedstawiciele różnych służb przeczesali trzy tysiące hektarów, ale po poszukiwanym mężczyźnie nie znaleźli ani śladu.
Jak przekazał nam Olaf Burakiewicz z zespołu prasowego śląskiej policji, ciała Jacka Jaworka przez ostatnie trzy dni szukało 650 osób. - Głównie policjanci ze Śląska. Wspierali nas funkcjonariusze z Opola, Wrocławia, Krakowa, Kielc i komendy głównej, a także funkcjonariusze innych służb - wymienia Burakiewicz
Te służby to ochotnicze straże pożarne, Wojsko Obrony Terytorialnej, Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe i Straż Leśna.
Znaleźli kości, okazały się zwierzęce
Jacek Jaworek jest podejrzany o zamordowanie brata, jego żony i ich 17-letniego syna. Do zbrodni doszło w nocy z 9 na 10 lipca 2021 w miejscowości Borowce w powiecie częstochowskim, położonej pośród lasów. Ofiary z ranami postrzałowymi znaleziono w ich domu, a Jaworek, który z nimi mieszkał, zniknął. Śledczy podejrzewają, że ukrywa się gdzieś w kraju, uciekł za granicę albo odebrał sobie życie.
Poszukiwania ciała skupiły się na terenie, który wcześniej był niedostępny. Tuż po zbrodni przez lasy wokół Borowców przeszła nawałnica.
- Teren jest tam trudny, gęsty las, mokradła, a trąba powietrzna powaliła wiele drzew. Leśnicy po wielu miesiącach prac usunęli konary i splątane korzenie i umożliwili nam dostęp - opisuje Burakiewicz.
Obszar, wyznaczony do poszukiwań, został zmapowany, wciągnięty do komputerów i podzielony na sektory. Policjanci wyruszyli w przydzielony sektor z trackerami GPS, a koledzy obserwowali ich ścieżki w czasie rzeczywistym na monitorach. Przeczesali w ten sposób trzy tysiące hektarów.
- Mało prawdopodobne, że coś pominęli - zapewnia Burakiewicz.
W poniedziałek natknęli się na kości. Szybko jednak okazało się, że to kości zwierzęce. Nie znaleźli żadnego śladu po Jaworku.
W środę po zmierzchu - około godziny 16 - poszukiwania zostały zakończone.
Zbrodnia w Borowcach
10 lipca 2021 roku w domu jednorodzinnym w Borowcach wezwani do awantury domowej policjanci znaleźli ciała 44-letnich małżonków oraz ich 17-letniego syna. Ofiary zostały zastrzelone, przeżył tylko młodszy, 13-letni syn, który zdołał się najpierw ukryć, a potem uciec. Jest kluczowym świadkiem w śledztwie.
Czytaj więcej: Do domu weszli 27 minut po strzelaninie. Drogi blokowali po 40 minutach. Jacek Jaworek zniknął
Podczas trwającego ponad rok śledztwa przesłuchano około 100 świadków, wśród których są m.in. członkowie bliższej i dalszej rodziny oraz znajomi Jaworka i mieszkańcy wsi Borowce. Byli pytani o samą zbrodnię, sytuację w rodzinie Jaworków oraz o przypuszczalne miejsce pobytu podejrzanego. Prokuratura zasięgnęła wielu specjalistycznych opinii, poza ekspertyzą z zakresu medycyny sądowej i balistyki także m.in. opinie w dziedzinie informatyki, genetyki i badań chemicznych. Podczas przesłuchań wykorzystano też badania wariograficzne.
Ustalenia śledczych od początku wskazywały, że sprawcą zbrodni jest brat 44-latka, Jacek Jaworek, który od niedawna mieszkał z rodziną w domu Borowcach - po opuszczeniu zakładu karnego, gdzie od marca do czerwca 2021 roku odbywał zastępczą karę pozbawienia wolności w związku z uchylaniem się od płacenia alimentów.
Czytaj też: Zniknął po zabójstwie brata, bratowej i bratanka. Prokurator: Jacek Jaworek najprawdopodobniej żyje
Tuż po zbrodni Jaworek uciekł. Śledczy od początku zaznaczali, że nie wykluczają żadnej opcji - biorą pod uwagę, że mężczyzna mógł popełnić samobójstwo, ale też może ukrywać się nadal w Polsce lub innym kraju. 53-latek jest poszukiwany listem gończym, Europejskim Nakazem Aresztowania, wystawiono za nim czerwoną notę Interpolu. Komendant Wojewódzki Policji w Katowicach wyznaczył też nagrodę w wysokości 20 tys. zł za informacje, które pomogą zatrzymać Jaworka lub odnaleźć jego ciało.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja