Niektórych rzeczy nie można brać dosłownie. Na przykład tak jak zrobił to pewien marokański handlarz mięsnymi przysmakami, który tak bardzo przejął się zwyczajową nazwą "hot dog", że sprzedawał w bułce gorące parówki z psa.
Za niezwykłą przedsiębiorczość na rynku mięsnym i przywiązanie do dokładnego znaczenia terminów, Marokańczykowi przyjdzie teraz spędzić pół roku życia za kratkami.
Nie on jeden z resztą tam trafił. Także jego wspólnicy, którzy grasując z bronią po ulicach, dostarczali sprzedawcy psów. Posiedzi też Marokańczyk, który zajmował się przetwarzaniem zabitych psów w soczyste paróweczki.
Konie, osły i chemikalia
Jak przypomina Al Arabiya, nie jest to jedyny przypadek w świecie arabskim, gdy mięso, które miało być wołowiną, okazuje się czymś innym. W zeszłym roku w Egipcie schwytano rzeźnika, który nie zajmował się szlachtowaniem krów, lecz osłów i koni.
Nie byłoby w tym nic dziwnego - wszak salami i konina cieszy się uznaniem wielu podniebień - gdyby nie źródło pochodzenia wspomnianych osłów i koni. Egipski rzeźnik przerabiał bowiem chore lub już padłe zwierzęta.
Dzięki specjalnym chemikaliom zyskiwały jednak normalny smak i zapach. Do czasu...
Źródło: Al Arabiya
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu