Nie ważne, ile mają koni mechanicznych, ile lat i jaką przeszłość. Dla właścicieli są powodem do dumy. Nie chodzi o sportowe cabriolety i ferrari, ale o auta pamiętające I wojnę światową lub PRL.
Na samochodowych zlotach pojawiają się motoryzacyjne cuda - często stuletnie, ale zawsze na chodzie. Zachwycają urodą i swoja historią.
Maciej Peda jest właścicielem jedynego na świecie, luksusowego, siedmioosobowego samochód firmy Lorraine Dietrich. Auto pochodzi z 1913 roku, a pierwszym właścicielem był baron Jan Albin Goetz, pionier automobilizmu.
Z kolei Tomasz Skrzeliński jest właścicielem samochodu Ihle-DKW z 1933 roku. Można go odpalić za pomocą czarodziejskiego "paznokcia".
- Przy tym samochodzie tańczyłem z Indianami w Albakurki, brałem udział w paradzie przed Białym Domem, ścigałem sie z milicjantami po placu Czerwonym w Moskwie - opowiada.
Od traktorów po "maluchy"
Ale miłośnicy motoryzacji kochają auta także mniej ekskluzywne. Są np. fani traktorów, które uruchamia się najdziwniejszymi metodami i napędza najbardziej wymyślnymi paliwami.
Wszyskie jeżdżą i niejedno pole mogłyby jeszcze zaorać, choć ich właściciele często musieli zdobywać do nich części spod ziemi. - Silnik z tego ciągnika został wykopany w Bornym Sulinowie z ziemi. Gdzieś tam po prostu ludzie koparka robili porządek, kopali jakies doły i wykopali ten silnik - opowiada Jacek Chornik, właściciel zabytkowych traktorów. Tradycją w Polsce jest już chyba zlot Fiatów 126p. - Ten urok, że się coś tam zepsuje, a my to sami naprawimy, to chyba to nas do tego samochodu przyciąga - tłumaczy Filip Markowski, organizator tego rodzaju zlotów w Toruniu. Właściciele potrzeby i gusta mają różnorakie. Tu lakier gazetowy, wnętrze toaletowe. Oryginalnie, bo ma robić wrażenie. Fan motoryzacji, baron Goetz byłby zachwycony.
Autor: nsz//kdj / Źródło: Fakty TVN