Nie wiadomo na co liczył kierowca autobusu. Wiadomo, że nie docenił determinacji ludowego milicjanta z lokalnej drogówki w Hanoi - stolicy Wietnamu. Chciał on sprawdzić dokumenty kierowcy, który jednak okazać ich nie nie chciał. Ruszył z miejsca, choć dobrze widział, że milicjant stoi na zderzaku przyklejony do szyby. Wojna nerwów trwała dobrych kilka minut. Kto odpuścił?
Wietnamska milicja ludowa zawsze gotowa. Oto dzielny porucznik Nguyen Man Phan z Hanoi własnym ciałem próbuje zatrzymać autobus. Sam też nieźle się trzyma, wycieraczki, dodatkowo prowadząc dialog służbowy.
I tak podróżuje, a podróżując interweniuje, fachowo rozpłaszczony na masce, bynajmniej nie jak mucha, lecz jak bohaterski Spiderman, człowiek - pająk. Taka niekonwencjonalna akcja robi wrażenie.
Nie każdy może
Żeby w tak wyjątkowej sytuacji się znaleźć, trzeba być stróżem prawa i w majestacie prawa interwencję przeprowadzać. Pół roku temu podobną akcję, też w majestacie, wykonał ochroniarz z Gdańska.
Kierowca wjechał tam, gdzie nie powinien, więc pan ochroniarz postanowił go zatrzymać. I zatrzymywał przez dobrych kilkaset metrów. Wtedy nie chciał sukcesem sie chwalić, bo skromny. Dziś się zgodził, choć wciąż nie zależy mu na sławie.
- Po prostu wykonywałem obowiązki, te, które do mnie należą. A chodziło o wyeliminowanie obcych pojazdów - powiedział.
Ostatecznie pojazd został wyeliminowany, ale przecież wyłącznie dzięki niekonwencjonalnemu podejściu do służby. A służba często takiego podejścia wymaga, bo sytuacje - którym stawić muszą czoło mundurowi na całym świecie - są zaskakujące.
Źródło: TVN