Mężczyzna wracał do domu, kiedy w okolicach Świebodzina, kilka kilometrów od jego domu, zepsuł mu się samochód. Ponieważ nie było daleko, postanowił pozostawić auto i sforsować leśną knieję piechotą. Po drodze niestety czekała go nieprzyjemna niespodzianka.
W trakcie marszu usłyszał za sobą charakterystyczne "chrumkanie". Okazało się, że odgłosy wydaje dzik, który nie żerował jednak sam, a w towarzystwie rodziny. Cała gromadka wykazała niebezpieczne zainteresowanie piechurem.
Mężczyzna długo się nie zastanawiał i na schronienie wybrał pierwsze dostępne drzewo. Na szczęście w jego koronie znalazł również zasięg i zawiadomił policję.
Nie czekał długo. Funkcjonariusze z Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego natychmiast pospieszyli na ratunek. W lesie odnaleźli mężczyznę siedzącego wciąż na tej samej gałęzi. Wataha dzików pod presją reflektorów policyjnego samochodu odstąpiła od oblężenia. Mężczyzna mógł zejść i został bezpiecznie odtransportowany do domu.
Jak zapewniają fachowcy, dziki bardzo rzadko atakują ludzi, ale gdy się to zdarzy, to potrafią być niebezpieczne. Dorosłe osobniki mogą osiągać wagę 300 kilogramów i długość dwóch metrów. Człowiek w starciu z takim zwierzęciem nie ma wielkich szans, salwowanie się ucieczką na drzewo jest jak najbardziej rozsądnym rozwiązaniem konfliktowej sytuacji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Norelch, wikipedia.