Mrożone indyki spadały z nieba

Mieszkańcy południowej Alaski mogli obserwować w tym tygodniu "deszcz indyków". Mrożone ptaki zrzucała tam z pokładu swojego samolotu Esther Keim. Przeprowadzona z okazji zbliżającego się Święta Dziękczynienia akcja stanowiła część zainicjowanego przez Amerykankę przed kilkoma laty "Alaskańskiego Bombardowania Indykami". W jego ramach kobieta usiłuje pomagać mieszkańcom trudno dostępnych części Alaski, dowożąc im zapasy w niecodzienny sposób.

ZOBACZ TEŻ: Ittoqqortoormiit. Jedna z najbardziej niedostępnych osad na świecie

Zimą do wielu gospodarstw na Alasce można dostać się wyłącznie lotniczo bądź przy pomocy skuterów śnieżnych. Keim wychowała się w jednym z takich miejsc. I choć dziś mieszka w mieście, wciąż pamięta trudy, z jakimi muszą zmagać się mieszkańcy odizolowanych domów. Dlatego też regularnie stara się im pomagać.

W ramach "Alaskańskiego Bombardowania Indykami" Keim każdego roku zrzuca z lecącego samolotu około 40 mrożonych ptaków. Czasami lata sama, czasami zaś dostarcza żywność z pomocą przyjaciółki. Przed wylotem Amerykanka kontaktuje się z rodzinami, które pragnie obdarować, by te wiedziały, kiedy mają wyjść przed dom i oczekiwać indyka. - Jeżeli na zewnątrz nie będzie nikogo, nie rzucę indyka. Gdyby (obdarowywani) nie zobaczyli, gdzie spada, nigdy by go nie znaleźli - mówi, cytowana przez CBS News.  

Kobieta wspomina, że kiedyś odbiorcy szukali swojego indyka w głębokim śniegu przez pięć dni. Amerykanka przyznaje, że nie ma idealnego celu, ale zaznacza, że jeszcze nigdy nie trafiła pakunkiem żadnej osoby, zwierzęcia ani budynku. Podkreśla też, że nie pobiera od odbiorców opłat ani za dostawę, ani za zakup mięsa. Indyki dostarcza dzięki życzliwości innych. Pieniądze na akcję zbiera przy pomocy mediów społecznościowych.

Po raz pierwszy na zrzucenie indyka Keim zdecydowała się po tym, jak usłyszała, że rodzina żyjąca w odizolowanym od reszty świata gospodarstwie planuje podzielić się podczas Święta Dziękczynienia pieczonymi wiewiórkami. Kobieta rozkręciła swoją inicjatywę dzięki mediom społecznościowym i dziś pomaga już znacznie większej liczbie osób. W tym roku wśród odbiorców jej akcji znalazła się m.in. rodzina, która zimą potrzebuje co najmniej półtorej godziny na dotarcie skuterem śnieżnym do najbliższego sklepu i decyduje się na to wyłącznie raz w miesiącu.  

Pilotka ma nadzieję, że uda jej się w przyszłości założyć organizację non profit, dzięki której mogłaby uzyskać więcej darowizn i jeszcze bardziej rozszerzyć zasięg swojej inicjatywy.

ZOBACZ TEŻ: Na Alasce łoś zaatakował mężczyznę. Dzikie zwierzę odstraszył pies