Dwóch mieszkańców Lubelszczyzny jest podejrzanych o kradzież węgla. Jak informuje policja, mieli się po niego włamać do niezamieszkałego domu. Surowiec zapakowali w 28 worków i byli gotowi do odjazdu, ale zauważył ich właściciel sąsiedniej działki, na której mężczyźni zaparkowali swoje auto.
We wtorek, 11 października policjanci z Puław otrzymali zgłoszenie, z którego wynikało, że z niezamieszkałego domu na posesji w gminie Wąwolnica (woj. lubelskie) dwaj mężczyźni wynoszą węgiel i ładują go na przyczepkę samochodową. Zauważył ich właściciel sąsiedniej działki, na której mężczyźni zaparkowali swój samochód.
Na miejsce zostali skierowani policjanci z Nałęczowa. Funkcjonariusze zastali na posesji zgłaszającego oraz dwóch mężczyzn z gminy Garbów. Okazało się, że 39- i 44-latek ładowali na przyczepkę węgiel, który wynieśli ze starego domu znajdującego się na posesji.
Czytaj też: Miał węglowy był już zapakowany w 34 worki. Próba kradzieży w kopalni, dwaj bracia z zarzutami
W domu nieżyjącej kobiety składowano węgiel. "Spakowali go do 28 worków"
Jak podkreśla komisarz Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy komendanta Komendy Powiatowej Policji w Puławach, drewniany dom należał do nieżyjącej już kobiety. Jej spadkobierczyni nie mieszka w nim, jednak użytkowała go do składowania węgla.
- Najwyraźniej mężczyźni przyjechali na posesję z zamiarem jakiejś kradzieży i w domu znaleźli węgiel. Najpierw spakowali go do 28 worków, a następnie wywieźli taczką i umieścili na przyczepce. W sumie spakowali blisko 800 kilogramów tego surowca za kwotę ponad 2600 złotych - opisuje policjantka.
Mężczyźni zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty usiłowania kradzieży z włamaniem. Grozi im do 10 lat więzienia.
Wcześniej z tej samej posesji zniknęły jabłka
Jak się okazało, kradzież węgla to niejedyne zdarzenie zaistniałe w ostatnim czasie na tej posesji. Policjanci z Nałęczowa prowadzą też sprawę o wykroczenie polegające na kradzieży jabłek, na łączną kwotę około 300 złotych, do której doszło tam kilka dni wcześniej.
- Sprawdzamy, czy mieszkańcy gminy Garbów mają coś wspólnego ze zniknięciem owoców. Jeżeli przyjechali kilka dni wcześniej i nazbierali jabłek, by sprzedać je na tak zwane spady, na miejscu mogli zorientować się, że coś znajduje się w opuszczonym domu. Przyjechali z taczką i workami, co może wskazywać na to, że musieli zrobić wcześniejsze rozpoznanie - opisuje Rejn-Kozak.
Źródło: KPP Puławy, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KPP Puławy