28-letni mieszkaniec Łomży (woj. podlaskie) miał wejść w nocy na plac budowy i ukraść paliwo z jednej z maszyn. Jak informuje policja, gdy uciekał, zakopał się w błocie. - Rano wrócił na miejsce przestępstwa z prośbą o pomoc - przekazują funkcjonariusze. Mężczyzna usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem.
W środę (18 stycznia) rano policjanci z Łomży zostali poinformowani, że "sprawca uciekający samochodem zakopał się i wrócił na miejsce przestępstwa z prośbą o pomoc".
Policja: był cały w błocie i śmierdział paliwem
"Na miejscu policjanci ustalili, że 28-letni mieszkaniec Łomży pod osłoną nocy wszedł na plac budowy, zerwał zabezpieczenia wlewu paliwa w spychaczu i spuścił około 150 litrów oleju napędowego" - czytamy w komunikacie policyjnym.
Rano jak gdyby nigdy nic, poszedł do robotników i poprosił o pomoc w wyciągnięciu pojazdu. Ci zgodzili się, ale widząc zerwane zabezpieczenia wlewu paliwa w spychaczu, zawiadomili policjantów.
Policja: był cały w błocie i śmierdział paliwem
"Zatrzymany mężczyzna był cały w błocie i śmierdział paliwem. 28-latek próbował się tłumaczyć, że pomylił drogi, dlatego znalazł się na tej budowie" - informują policjanci.
Właściciel spychacza wycenił straty na ponad tysiąc złotych. W zakopanym w błocie samochodzie znaleziono trzy puste kanistry i jeden, który był pełny.
28-latek trafił z placu budowy do policyjnego aresztu. W czwartek usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem. Zgodnie z Kodeksem karnym grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Łomża