Policjanci z białostockiej drogówki twierdzili, że 32-letni kierowca, którego zatrzymali do kontroli rzucał w ich kierunku dwoma nożami. Sąd - po analizie nagrań z kamer umieszczonych na mundurach funkcjonariuszy - stwierdził jednak, że do czynnej napaści nie doszło. Bo kierowca wyrzucając noże przez okno nie celował w mundurowych, a wcześniej poprosił ich, aby się odsunęli. Mężczyzna został jednak skazany. Wyrok jest prawomocny.
3 maja 2020 roku - tuż przed godziną 16 - policjanci z drogówki zauważyli, na ulicy Kazimierza Wielkiego w Białymstoku, niebezpiecznie jadącego kierowcę opla, który wyprzedzał na przejściu dla pieszych inny pojazd.
Mężczyzna został zatrzymany do kontroli. 32-latek przyznał, że nie ma prawa jazdy. Funkcjonariusze wyczuli od niego woń alkoholu, nakazali wyłączyć silnik i wyjąć kluczyki ze stacyjki. Wtedy, jak wynika z ustaleń śledztwa, mężczyzna zaczął zachowywać się agresywnie, padły wyzwiska i groźby pod adresem policjantów.
Miał ponad pół promila alkoholu w organizmie
Funkcjonariusze - jak relacjonowali - wyciągnęli kierowcę z auta i obezwładnili go. Miało stać się to po tym - jak twierdzili - gdy mężczyzna przez okno rzucił w ich kierunku dwa noże.
Okazało się, że 32-latek miał ponad pół promila alkoholu w organizmie. Badanie na zawartość środków odurzających również dało wynik pozytywny. W aucie mężczyzny znaleziono marihuanę.
Sąd: napaści nie było, bo nie celował w policjantów i mówił, by się odsunęli
Mężczyzna usłyszał zarzuty, z których najpoważniejszy dotyczył czynnej napaści na funkcjonariuszy. Sąd pierwszej instancji przyjął jednak, że do czynnej napaści nie doszło. Bo kierowca wyrzucając przez okno noże, nie celował w policjantów, wcześniej mówiąc do nich by "się odsunęli".
Oskarżony usłyszał wyrok półtora roku więzienia. Była to kara łączna za znieważenie funkcjonariuszy i groźby karalne pod ich adresem, a także prowadzenie auta w stanie nietrzeźwości i po środkach odurzających oraz za posiadanie nieznacznej ilości marihuany. 32-latek stracił też na cztery lata prawo jazdy i miał zapłacić pięć tysięcy złotych.
Sąd apelacyjny: wyrok był prawidłowy i słuszny
Wyrok zaskarżyły obie strony. Prokuratura, w pierwszej instancji, domagała się dla mężczyzny trzech lat pozbawienia wolności. Przede wszystkim za czynną napaść na funkcjonariuszy.
W czwartek (30 września) przed Sądem Okręgowym w Białymstoku odbył się proces odwoławczy. Kara została utrzymana. - Wyrok pierwszej instancji był prawidłowy i słuszny - uzasadniał sędzia Przemysław Wasilewski.
Sąd podkreślał, że widać ogromną różnicę między zachowaniem oskarżonego na drodze, kiedy był bardzo pobudzony, a zachowaniem na sali sądowej. Stwierdził, że kluczowym dowodem w sprawie były nagrania z kamer nasobnych na mundurach policjantów. Bo to te nagrania zadecydowały o ocenie faktu, czy doszło do czynnej napaści na funkcjonariuszy.
- To nie jest żaden ruch, typu ataku na policjantów - mówił sędzia Wasilewski o samym momencie wyrzucenia noży. Te w uzasadnieniu nazwał "nożykami".
Znieważał policjantów i im groził
Zwracał też uwagę, że oskarżony używał wulgaryzmów zarówno w celu znieważenia policjantów, ale także jako "przecinków i kropek". - Pan znieważał policjantów słowami wulgarnymi, również pan groził policjantom - mówił do skazanego.
Stwierdził również, że łączną karę półtora roku więzienia należy uznać za wyważoną.
- To kara, która odpowiada społecznemu poczuciu sprawiedliwości, spełnia przesłanki prewencji generalnej i indywidualnej -skwitował sędzia Wasilewski.
Wyrok jest prawomocny.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KMP Białystok