Piątek, 5 września Tylko przewiązani liną w pasie, bez zabezpieczenia - skaczą z dziesięciopiętrowego budynku w przepaść... Mimo, że kilku młodych śmiałków już zginęło, niewykończony budynek, właściwie ruina, nadal jest mekką pozbawionych wyobraźni młodych ludzi.
Wybudowany jeszcze w latach 70-tych Budomel, jest zmorą mieszkańców Poznania. Kilka dni temu w opuszczonym budynku przy ul. Koszalińskiej na poznańskim Strzeszynie, doszło do kolejnego tragicznego zdarzenia. 28-latek przebywający na terenie budowli spadł trzy piętra w dół i w wyniku odniesionych obrażeń, zmarł na miejscu.
To nie pierwszy wypadek w Budomelu. W ubiegłych latach zginęły tam co najmniej trzy osoby, a kilkanaście zostało rannych. W marcu wypadkowi uległ nastolatek - w ciężkim stanie trafił do szpitala.
"Schizownia"
Niewykończony, dziewięciopiętrowy hotel, a właściwie jego ruiny, stały się jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc w Strzeszynie. Co roku dochodzi tam do poważnych wypadków, przede wszystkim z udziałem młodzieży. Młodzi ludzie na terenie opuszczonej budowli zrobili sobie tor przeszkód, skaczą na linach w przepaść, pokonując kolejne kondygnacje. Przez "poszukiwaczy przygód" i doznań ekstremalnych jest uznawany za najciekawszy obiekt w Poznaniu. Bywalcy tego miejsca nazywają je także "schizownią".
"Najciekawszy budynek w Poznaniu"
Budynek, który dziś jest miejscem, które jedynie straszy, w latach 70-tych miał pełnić rolę luksusowego hotelu dla partyjnych elit. Inwestor odpowiedzialny za jego wykończenie uciekł z pieniędzmi za granicę. Poznańska firma Nickel od kilku już lat stara się odkupić udziały od właściciela budynku. Na razie posiada 90% udziałów i stara się zabezpieczyć teren. Firma ogrodziła działkę i powiesiła tablice ostrzegawcze, jednak dla okolicznych mieszkańców to wciąż za mało.