Zagrożenie jest dzisiaj dla wszystkich oczywiste. Ono wynika z rosyjskiej agresji na Ukrainę, która jest emanacją rosyjskiej polityki imperialnej - powiedział prezydent Andrzej Duda w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w Waszyngtonie Marcinem Wroną. Pytany, czy jest "bezpośrednie zagrożenie naszego bezpieczeństwa", prezydent odparł, że "dzisiaj jeszcze nie". - Ale kto mądry, ten patrzy w przyszłość i mówi: hej, jeżeli dzisiaj Rosja zaatakowała Ukrainę, to trzeba ją na tej Ukrainie zatrzymać - dodał.
Prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk spotkali się we wtorek w Białym Domu z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem. Po tych rozmowach polski przywódca udzielił wywiadu korespondentowi "Faktów" TVN w Waszyngtonie Marcinowi Wronie.
Duda podkreślał, że polscy liderzy zostali zaproszeni do USA w 25. rocznicę przyjęcia Polski do NATO "jako kraj jedyny zaproszony". A - jak wskazywał prezydent - 25 lat temu "przecież krajów przyjętych wtedy było więcej". - To pokazuje dzisiaj znaczenie relacji z nami dla Stanów Zjednoczonych, tej relacji sojuszniczej - ocenił.
- Jeżeli ktoś mnie pyta: a bezpieczeństwo Polski w tym kontekście? Proszę popatrzeć, kto został zaproszony. To my zostaliśmy zaproszeni. Jako właśnie ważny partner, ważny aliant w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego - dodał.
Duda: Rosja prawdopodobnie będzie atakowała dalej
Prezydent był pytany, czy zaproszenie jego i premiera Tuska do Białego Domu oraz ogłoszenie przez USA planów udzielenia Polsce pożyczki w wysokości dwóch miliardów dolarów na zakup uzbrojenia świadczy o skali zagrożenia, które przed nami stoi.
- Tak, ale to zagrożenie jest dzisiaj dla wszystkich oczywiste. Ono wynika z rosyjskiej agresji na Ukrainę, która jest emanacją rosyjskiej polityki imperialnej. To jest odrodzona rosyjska polityka imperialna, jakiej nie było właściwie od czasu upadku Związku Sowieckiego - powiedział Andrzej Duda.
Na pytanie Marcina Wrony, czy "to jest bezpośrednie zagrożenie naszego bezpieczeństwa", odparł, że "dzisiaj jeszcze nie". - Ale kto mądry, ten patrzy w przyszłość i mówi: hej, jeżeli dzisiaj Rosja zaatakowała Ukrainę, to trzeba ją na tej Ukrainie zatrzymać. Bo jeżeli nie zatrzymamy Rosji dzisiaj na Ukrainie, to Rosja prawdopodobnie będzie atakowała dalej - ocenił.
- I w związku z tym, oprócz tego, że ją trzeba zatrzymać, trzeba się także potencjalnie przygotować tak, żeby jej się atakować nie opłacało. Dlatego trzeba zbudować potencjał militarny NATO, w szczególności naszej części Europy. A ja, patrząc z tego punktu widzenia, jako polski prezydent, mówię: nasz potencjał militarny. My musimy mieć swoją obronę. I właśnie ją budujemy - podkreślił prezydent RP.
"Powiedziałem spikerowi: to jest niska cena, bo nie ma porównania z życiem żołnierzy"
Duda był też pytany o wtorkowe spotkanie ze spikerem Izby Reprezentantów Mikiem Johnsonem, który blokuje w izbie pakiet wsparcia dla Ukrainy i czy udało mu się przekonać republikańskiego polityka do pracy nad pakietem pomocowym dla Kijowa.
- Przede wszystkim zacznijmy od tego, że jestem prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej i mówiłem dzisiaj o polskich interesach i o polskim spojrzeniu na kwestie bezpieczeństwa - podkreślał. - W naszym interesie dzisiaj jest to, żeby Rosja została zatrzymana na Ukrainie, żeby rosyjski imperializm został zatrzymany i w miarę możliwości skarcony na Ukrainie - mówił. - Żeby rosyjskie czołgi nie ogarnęły Ukrainy, żeby nie doszły do naszej granicy i żeby napaść rosyjska została tam na Ukrainie odparta - dodał prezydent.
Według niego "to jest też w interesie Stanów Zjednoczonych". - Bo ile razy dochodziło do wielkiej wojny w Europie - a imperializm rosyjski grozi wielką wojną w Europie - tyle razy prędzej czy później amerykańscy żołnierze musieli wejść do walki i setki tysięcy grobów amerykańskich żołnierzy, synów i ojców rodzin są dzisiaj w Europie Zachodniej po pierwszej i drugiej wojnie światowej - wskazywał. Jak ocenił, "wystarczy dać dzisiaj sprzęt i pieniądze, to jest niska cena".
- Powiedziałem panu spikerowi dzisiaj: to jest niska cena, bo nie ma ona porównania z życiem żołnierzy - podkreślił Duda.
Na uwagę, że Johnson nie złożył żadnej deklaracji, Duda odparł, że "mają na to czas". - To jest amerykańska polityka. Ja zrobiłem to, co dzisiaj w moim przekonaniu należało do polskiego prezydenta. Mówiłem o naszym bezpieczeństwie, o bezpieczeństwie naszej części Europy, o naszych interesach i naszych relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, a także amerykańskich interesach w tym aspekcie - oznajmił.
"Musimy działać bardzo szybko"
Prezydent został też poproszony do odniesienia się do słów wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, który ocenił we wtorek, że musimy podjąć wysiłek "szczególnie w ciągu najbliższych 25 miesięcy" na rzecz zaangażowania w odstraszanie Rosji. Prezydent był pytany przez Marcina Wronę, czy zgadza się z tym, że musimy tak szybko działać, żeby w ciągu najwyżej dwóch lat być gotowym do naprawdę skutecznego odstraszania Rosji.
- Tak, musimy działać bardzo szybko, być może (w ciągu - przyp. red.) dwóch lat. Nikt tego nie wie, bo nikt tego nie jest w stanie tak naprawdę do końca przewidzieć. Ale jeżeli mówimy 24 miesiące - dobrze, to 24 miesiące. To realizujemy jak najwięcej spośród tych kontraktów w ciągu 24 miesięcy. Zrealizujmy te wszystkie zakupy, które dzisiaj są możliwe - mówił, podkreślając, że "my na szczęście zaczęliśmy robić to wcześniej".
- Od samego praktycznie początku realizujemy duże zakupy. Ich efekty widać teraz, bo nieraz były to wieloletnie kontrakty - zaznaczył. Według niego "ten potencjał polskiej armii rośnie w oczach".
Prezydent Duda o słowach Orbana i Trumpa
Prezydent zapytany o słowa Viktora Orbana po spotkaniu z Donaldem Trumpem, że jeśli były prezydent USA wróci do Białego Domu to Ukrainie nie da ani centa i tak zakończy tę wojnę, odparł: "Pracowałem z prezydentem Donaldem Trumpem przez cztery lata, zawsze dotrzymywał słowa, jeśli coś na poważnie obiecał mi".
– Podchodzę do tego na spokojnie. Dzisiaj w Stanach Zjednoczonych toczy się kampania wyborcza prezydencka. W kampaniach wyborczych tak bywa, sam w nich uczestniczyłem dwukrotnie, padają różne słowa, nieraz bardzo ostre, a potem przychodzi do realizacji polityki i wiele rzeczy się wyważa – powiedział Duda.
- Amerykanie rozstrzygną, kto będzie ich prezydentem. My dbamy o to, aby relacje między Polską i Stanami Zjednoczonymi były jak najlepsze. Niezależnie od tego, kto rządzi w Polsce, niezależnie od tego kto rządzi w Stanach Zjednoczonych, to jest nasze podstawowe zadanie – podkreślił prezydent RP dodając, że słowa Donalda Trumpa o tym, że nie będzie wspierał krajów, które nie wykładają 2 proc. PKB na obronność, nie były skierowane do Polski. – Prezydent Donald Trump, znam go, ma specyficzny sposób posługiwania się językiem w polityce, który nie jest językiem politycznym – ocenił Duda.
Duda: będę namawiał sojuszników do podniesienia wydatków na obronność
Andrzej Duda ocenił, że odbył bardzo dobre spotkanie w Białym Domu i w Kongresie USA. Wskazał, że rozmawiano o bezpieczeństwie Polski i ważnych interesach naszego kraju. – Dzisiaj padły kolejne deklaracje amerykańskie, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo: Apache, wsparcie dwóch miliardów dolarów i inne elementy wzmacniające nasz potencjał militarny w najbliższym czasie – wyliczał.
Prezydent wspomniał, że w Kongresie zapowiedział, że będzie namawiał sojuszników do podniesienia wydatków na obronność do 3 proc. PKB. Na uwagę, że od deklaracji tej dystansuje się premier Donald Tusk i przedstawiciele Departamentu Stanu USA. – A ja mówię o Kongresie, o prezydencie Joe Bidenie i o ludziach, do których odnoszą się wyborcy amerykańscy – wyjaśnił.
Duda: realizujemy politykę budowania bezpieczeństwa Rzeczpospolitej
Andrzej Duda zwrócił również uwagę, że chociaż wywodzi się z innego obozu politycznego co Donald Tusk, ale "sprawa obronności polski i bezpieczeństwa RP są wyjęte spod wewnętrznego politycznego sporu". – Nie mieliśmy dzisiaj żadnego problemu, mówiliśmy z prezydentem Joe Bidenem. Raz występował w tej dyskusji pan premier, raz występowałem ja. Każdy z nas przedstawiał swój punkt widzenia, który w istocie był zbieżny, jeśli chodzi o reprezentowanie Polski – przyznał.
Prezydent stwierdził, że premier Donald Tusk "ma swoje fora międzynarodowe, na których występuje". – Ja mam swoje fora, na których się spotykam. Realizujemy politykę, która jest polityką budowania bezpieczeństwa Rzeczpospolitej i robimy to w sposób zgodny – dodał.
Prezydent o kontrowersyjnych słowach papieża
Prezydent Andrzej Duda został również zapytany o kontrowersyjne słowa papieża Franciszka o "białej fladze". – Jestem politykiem i patrzę na to z punktu widzenia interesu Rzeczpospolitej. Interes ten jest bardzo prosty: zatrzymać Rosję w jej agresji na Ukrainę. Rosja powinna zostać zatrzymana, powstrzymana i ukarana. Nie może wygrać tej wojny – powiedział.
Na uwagę, że jest to kolejna wątpliwa wypowiedź Franciszka, jeśli chodzi o rosyjską agresję na Ukrainie, prezydent odparł: "jako człowiek, także jako polityk z pewnym rozczarowaniem podchodzę do tego, że Stolica Apostolska jakby nie pokazuje, po której stronie jest sprawiedliwość w tej wojnie". - Wielokrotnie mówiłem to też w czasie moich wizyt w Stolicy Apostolskiej, mówiłem to do przedstawicieli Stolicy Apostolskiej, że my jesteśmy sąsiadem. Ja dzień przed rozpoczęciem rosyjskiej agresji byłem na Ukrainie i rozmawiałem z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, byliśmy tam razem z Gitanasem Nausedą, prezydentem Litwy – przypomniał.
Prezydent podkreślił, że opuścił Ukrainę "dosłownie kilka godzin przed tym, zanim padły pierwsze rosyjskie rakiety i bomby". – Wiem znakomicie, kto kogo napadł – dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24