Wrocławski sąd skazał na 6 miesięcy więzienia 39-latka, który zabił swojego psa. Według sądu mężczyzna działał ze szczególnym okrucieństwem. Z jego początkowych relacji wynikało, że czworonoga zabił, bo ten gryzł kable od komputera.
- Biegły nie miał wątpliwości, że zwierze zostało pobite i uduszone - informuje Patrycja Starosta z wrocławskiej Ekostraży. Stowarzyszenie było w sprawie oskarżycielem posiłkowym.
Z. przez 10 lat nie może posiadać zwierząt i musi wpłacić 500 złotych nawiązki na rzecz jednej z prozwierzęcych organizacji. Wyrok jest nieprawomocny.
Zabił, bo chciał dać nauczkę
Do brutalnego zabójstwa czworonoga doszło na początku lutego we wrocławskiej Leśnicy. - Zostaliśmy powiadomieni o podejrzeniu zabicia psa. Pod wskazanym adresem funkcjonariusze zastali trzech kompletnie pijanych mężczyzn - relacjonował wówczas nadkom. Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji. Właściciel zabitego psa miał prawie 3 promile alkoholu w organizmie.
Mężczyzna początkowo przyznał się do winy. Twierdził, że zabił swoją suczkę Erę, bo pies gryzł jego kable od komputera. Miała to być dla niego nauczka.
- Później wycofał się z wyjaśnień i stwierdził, że zmusili go do nich policjanci - opowiada Starosta. To jednak nie przekonało ani prokuratury ani sądu.
Groziły mu 2 lata
Za zabicie psa groziło mu do dwóch lat więzienia. Jednak wolontariusze Ekostraży są zadowoleni z rozstrzygnięcia.
- W takich przypadkach często zapadają wyroki w zawieszeniu. To duży sukces, który może sprawców zniechęci od tak okrutnych działań, a ludzi zachęci do zeznawania i nagłaśniania podobnych spraw - mówi wolontariuszka.
Pies został zabity we wrocławskiej Leśnicy:
Autor: tam/r / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu | danjaeger