Przed wrocławskim sądem ruszył proces czterech funkcjonariuszy służby więziennej i trzech byłych osadzonych. Wszyscy poznali się w Zakładzie Karnym nr 1 we Wrocławiu. Łącznie mają odpowiedzieć za 28 czynów. Jeden ze strażników jest oskarżony m.in. o to, że odpłatnie umożliwiał więźniom seks z osadzonymi w zakładzie kobietami.
Jak czytamy w opisie sprawy: "Artur K. oskarżony jest m.in. o to, że w okresie między 2007 a 2008 rokiem będąc funkcjonariuszem służby więziennej, w związku z pełnioną funkcją publiczną przyjął korzyści majątkowe za umożliwienie osadzonemu w jednostce odbycie w otwartej celi (...) stosunku płciowego ze wskazanymi kobietami osadzonymi na oddziale kobiecym tej samej jednostki penitencjarnej".
Jeden z więźniów miał z takiej możliwości skorzystać dwukrotnie.
- Ja się dowiedziałem, że on może załatwić dziewczyny z "Babińca". Chodziło o dobrowolne współżycie z nimi. Poszedłem do Artura i spytałem, czy jest możliwość, aby przyprowadził jakąś dziewczynę. Powiedział, że tak, za 50 złotych. Ja dwukrotnie skorzystałem z takiej możliwości. Raz było za 50 złotych, raz za 100 - zeznania mężczyzny cytowali dziennikarze śledczy "Superwizjera". Proceder miał być, według słów mężczyzny, "powszechnienie znany wśród złodziei".
Przekroczenie uprawnień, podżeganie do pobicia i dużo więcej
Do zdarzeń opisywanych w akcie oskarżenia miało dochodzić w latach 2007-2013. Jak informowała prokuratura, oskarżonym zarzuca się szereg przestępstw. Nie tylko tych o charakterze korupcyjnym, ale także tych dotyczących przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków służbowych.
- Jeden z funkcjonariuszy oskarżony jest o podżeganie do pobicia i znęcania się nad odbywającym karę mężczyzną. Inny z funkcjonariuszy utrudniał postępowanie, które miało doprowadzić do ujawnienia sprawców i okoliczności pobicia - informował na początku roku Robert Tomankiewicz, szef Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.
Jak pisały lokalne media, ofiarą pobicia był mężczyzna, który pisał skargi na jednego z funkcjonariuszy. Wykonawcami mieli być inni więźniowie.
"Bardzo wnikliwa weryfikacja zeznań"
Oskarżeni strażnicy mają twierdzić, że zarzuty to pomówienia. - Znana jest nam linia obrony polegają na mówieniu, że są to pomówienia, osób osadzonych w zakładzie karnym, przeciwko funkcjonariuszom. Dlatego z wielką ostrożnością podchodziliśmy do oświadczeń procesowych tych osób wiedząc, że mamy do czynienia z osobami pozbawionymi wolności - podkreśla Tomankiewicz. I dodaje, że z tego powodu prokuratorzy w trakcie postępowania zmierzali "do bardzo wnikliwej weryfikacji" zeznań więźniów.
Do zdarzeń opisanych w akcie oskarżenia miało dochodzić w ZK nr 1 we Wrocławiu:
Autor: tam/gp/jb / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer