Po pożarze Wrocław kontroluje składowiska odpadów. "Jesteśmy uzbrojeni po zęby"

- Skontrowaliśmy 12 najbardziej newralgicznych, trudnych miejsc gromadzenia odpadów. To były zarówno miejsca legalne, jak i nielegalne - mówi Adam Zawada, wiceprezydent Wrocławia.

Kontrole, przeprowadzane w stolicy Dolnego Śląska, to konsekwencja pożaru, który wybuchł 16 grudnia na składowisku przy ulicy Szczecińskiej. Z ogniem walczyło wówczas ponad czterdzieści zastępów straży pożarnej. Władze miasta poinformowały wówczas, że miejsce to funkcjonowało nielegalnie.

- To nie był teren przeznaczony do składowania. Od co najmniej dwóch lat wiemy, że w to miejsce zwożono różnego rodzaju odpady. W tej sprawie zostało złożone zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, ale postępowanie zostało umorzone - mówił Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia. Władze miasta po kilku dniach złożyły wniosek do prokuratury. Chcą, by śledczy ponownie przyjrzeli się działaniu składowiska.

We wtorek, ponad miesiąc po pożarze, przedstawiciele magistratu poinformowali, że do tej pory udało się skontrolować 12 składowisk. Pięć z nich działa nielegalnie. W ich przypadku toczą się postępowania administracyjne mające na celu usunięcie odpadów i nałożenie kar na osoby je gromadzące.

- Najważniejsze jest to, że w tych skontrolowanych miejscach nie istnieje zagrożenie pożarowe. Także możemy, przynajmniej potencjalnie, czuć się bezpiecznie - informuje Zawada. I dodaje, że Wrocław w walce ze śmieciowym "procederem jest uzbrojony po zęby" i z problemem "faktycznie radzi sobie bardzo dobrze".

Pierwotnie do skontrolowania były 42 miejsca na mapie stolicy Dolnego Śląska. Jednak, jak mówią urzędnicy, lista jest weryfikowana. Pojawiają się na niej kolejne miejsca. Już teraz jest ich ponad 50.

Do pożaru doszło przy ulicy Szczecińskiej we Wrocławiu:

Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław