Odebrał sobie życie w monitorowanej celi. Miał kartę "osadzonego zagrożonego samobójstwem"

Mężczyzna do aresztu trafił w poniedziałek, 28 stycznia. Został tymczasowo aresztowany w związku z groźbami spowodowania wybuchu w budynku w Legnicy.

26-latek trafił do jednoosobowej, monitorowanej celi. We wtorek strażnicy znaleźli go martwego. Powiesił się na sznurówkach.

Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Wrocław Stare Miasto.

- Prowadzone jest w kierunku niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy służby więziennej wrocławskiego aresztu śledczego. Postępowanie jest w toku, zabezpieczono już monitoring z aresztu śledczego, zabezpieczono dokumentację. Trwają intensywne działania zmierzające do wyjaśnienia tej sprawy - mówi Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

"Gazeta Wrocławska" informuje, że po zatrzymaniu w grudniu 2018 roku, 26-latek trafił do szpitala w Złotoryi w związku z problemami natury psychicznej. Według dziennika, tam próbował popełnić samobójstwo.

Mężczyzna przeżył, a w ostatnim czasie - według lekarzy - jego stan miał się nawet polepszyć. W związku z tym został przeniesiony do aresztu.

Śledczy zdążyli ustalić, że 26-latek miał założoną "kartę osadzonego zagrożonego samobójstwem". To wskazówka dla funkcjonariuszy służby więziennej. Taką kartę zakłada się m.in. osobom, które w przeszłości wykazywały skłonności samobójcze, w związku z czym należy wobec nich stosować określone procedury w celu zapobieżenia kolejnym próbom.

Głównym zadaniem prokuratury będzie sprawdzenie, czy procedury te zostały dochowane.

Niezależnie od prokuratorskiego śledztwa wszczęte zostało wewnętrzne postępowanie przez okręgowego dyrektora służby więziennej we Wrocławiu.

Do zdarzenia doszło w areszcie śledczym przy ulicy Świebodzkiej:

Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław