Kciuk do góry, namiot i karton z napisem „Dubrownik”. Blisko 1,5 tys. km trasy. To wszystko czeka na uczestników autostopowego wyścigu, który startuje 27 kwietnia z Wrocławia.
Polska, Czechy, Austria, Słowenia i Chorwacja. A może przez Niemcy lub Słowację i Węgry? Opcji jest wiele, ale jedno jest pewne - 1000 uczestników autostopowego wyścigu Auto Stop Race od początku długiego majowego weekendu zwiedzi spory kawałek Europy. Niektórzy planują przejechać nawet 2500 km „łapiąc okazję”.
– W zeszłym roku wzięłam udział w ASR po raz pierwszy. To była jedna z największych przygód mojego życia – opowiada Monika Maślej. – Kiedyś wydawało mi się niemożliwe, by pokonać tyle kilometrów autostopem. Dzisiaj mam świadomość, że Europa jest na wyciągnięcie ręki i do podróżowania nie potrzeba wielu pieniędzy – dodaje.
Wygrywa każdy
Jak zapewniają organizatorzy, w tym wyścigu zwycięzcą jest każdy. Liczą się wszystkie zdobyte na trasie doświadczenia.
– Na trasie poznaliśmy wielu ciekawych ludzi. Serdeczność z jaką się spotkaliśmy, pozwoliła nam wyjść z wielu opresji. Ludzie nadrabiali dla nas kilometrów, częstowali napojami i jedzeniem, których na próżno szukać w sklepach – mówi Mateusz Stasiak. –Ten rajd jest nieprzewidywalny. Nigdy nie wiesz, co cię spotka – dodaje.
Niemal każdy, kto brał udział w wyścigu, zapowiada, że taką przygodę chce powtórzyć za rok.
– Zdarza się, że uczestnicy czekają na okazję na stacjach benzynowych po kilkanaście godzin. Gubią się, opadają z sił – mówi Paweł Bubiak koordynator piątej edycji Auto Stop Race. - Najważniejsze to nie poddawać się i zawsze podchodzić do ludzi z uśmiechem. Po dotarciu na miejsce i tak wszyscy dobrze wspominają swoje przeżycia – dodaje.
Tak wygląda wyścig
Meta to nie koniec
Po drodze można liczyć na sporo atrakcji. Niektórzy jeżdżą okrężnymi drogami, aby zobaczyć jak najwięcej. Dojazd do mety to jednak nie koniec wrażeń.
– Tak naprawdę po przyjeździe zaczyna się główna część wyprawy, wielka impreza. Na campingu, który jest metą zawodów, organizujemy dla uczestników liczne konkursy i zabawy . Dyskoteki na plaży, słońce i morze, to coś z czym nierozłącznie kojarzy się Auto Stop Race – mówi Bubiak.
Walka o miejsca
Miejsc jest tylko 1000, a chętnych znacznie więcej. W tym roku miejsca startowe rozeszły się w 8 minut. Później formularz rejestracyjny w ciągu jednej nocy odwiedziło jeszcze 4 tys. osób.
- Nasze doświadczenie z poprzednich edycji mówi, że tysiąc osób, to absolutne maksimum tych, którzy mogą łapać stopa w tym samym kierunku. A to i tak dużo! – tłumaczą się organizatorzy. – Powyżej tej liczby zatrzymywanie okazji nie jest już przyjemnością, a staje się „walką” o samochody. Pojawiają się wtedy niemiłe sytuacje, kłótnie i złe emocje. A naprawdę nie o to w tej zabawie chodzi – wyjaśniają.
– Aby osłodzić gorycz wszystkim tym, którym nie udało się zapisać, po powrocie do Wrocławia zorganizujemy imprezę, na której pobijemy rekord Guinessa w liczbie jedzących słodycze. Obecny rekord to 592 osoby. Chcemy pobić go trzykrotnie. Będzie plaża, słońce, woda. Prawie jak w Dubrowniku – zapowiada Bubiak.
To już piąta edycja
Idea Auto Stop Race jest prosta.
- Ścigamy się do jakiegoś miasta w Europie. W tym roku jest to Dubrownik. Poruszamy się wyłącznie autostopem i dobrze się bawimy – tłumaczy Paweł Bubiak.
Jak przyznaje, dla wielu biorących udział w wyścigu, to pierwszy kontakt z taką formą turystyki.
- Dlatego chcemy ją popularyzować. A przywiezione z podróży przygody, pozostaną uczestnikom w pamięci do końca życia – dodaje Bubiak.
Tegoroczny wyścig wystartuje 27 kwietnia z kampusu wrocławskiego Uniwersytetu Ekonomicznego. Zawodnicy będą poruszać się na trasie parami. Tworzą je studenci z całej Polski. Będzie to już piąta edycja Auto Stop Race. Wcześniejsze odbywały się do chorwackiej Puli, hiszpańskiej Barcelony, włoskiego Rimini i Rzymu.
Organizatorem przedsięwzięcia jest studencki Klub Podróżników BIT.
Autor: Grzegorz Demczyszak/bieru/dr / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Auto Stop Race