Jedną po drugiej wyciągał maleńkie kaczki, rzucał nimi o ziemię, kopał i rozdeptywał - za to Sąd Rejonowy w Świdnicy skazał Tomasza Ś. na 12 miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny.
Na początku czerwca 2019 roku Tomasz Ś. został zatrzymany przez policję. Mężczyzna najpierw się awanturował. Później wpadł w szał. A złość wyładował na maleńkich kaczkach, które należały do jego ojca. - Działał ze szczególnym okrucieństwem. Wyciągał kaczątka z drewnianej skrzynki, z impetem rzucał nimi o ziemię, uderzał je i kopał, rozdeptywał nogą, a później wyrzucał poza posesję - relacjonował wówczas Marek Rusin z Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. I dodawał, że mężczyzna - działając z premedytacją - zabił 19 małych kaczek. Biegły, który badał zwierzęta, nie miał wątpliwości, że ich śmiertelne urazy powstały na skutek celowego działania.
Chciał "zrobić na złość swojemu ojcu"
34-letni Ś. usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Jak informowała prokuratura, podejrzany przyznał, że zabił kaczątka, by "zrobić na złość swojemu ojcu". Jednak uśmiercenie ptaków nie było jedyną rzeczą, jaką zarzucali mu śledczy. Mężczyzna był także podejrzany o nękanie sąsiadki i niszczenie mienia. Na kilka miesięcy trafił do aresztu śledczego. W sierpniu 2019 roku do Sądu Rejonowego w Świdnicy trafił akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi Ś. A 15 czerwca 2020 zapadł wyrok w tej sprawie. Za nękanie sąsiadki sąd wymierzył 34-latkowi sześć miesięcy pozbawienia wolności, za niszczenie mienia - trzy miesiące więzienia, a za uśmiercenie piskląt - rok pozbawienia wolności. Kary zostały połączone, a sąd zdecydował, że za kratami mężczyzna powinien spędzić 12 miesięcy. Oprócz tego ma wpłacić tysiąc złotych nawiązki na rzecz miejscowego schroniska dla bezdomnych zwierząt. - Na poczet kary oskarżonemu zaliczono czas zatrzymania i tymczasowego aresztowania od piątego czerwca do niemal końca listopada 2019 roku - informuje Marzena Rusin-Gielniewska z Sądu Okręgowego w Świdnicy. I dodaje, że rozstrzygnięcie jest nieprawomocne. A to z kolei oznacza, że od decyzji sądu może odwołać się zarówno oskarżony, jak i prokuratura.
Prokuratura: apelacji nie będzie
Jednak, jak mówi szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy, oskarżyciel publiczny apelacji w tej sprawie nie złoży. - Decyzja sądu jest dla nas satysfakcjonująca, ponieważ wnosiliśmy właśnie o taki wymiar kary, a sąd podzielił nasz wniosek. Podzielił też przyjętą przez nas kwalifikację czynu, bo dowodziliśmy, że czyn oskarżonego miał charakter szczególnego okrucieństwa - podkreśla Rusin. Zdaniem prokuratora, ważne jest także to, że sąd zdecydował o wymierzeniu kary bezwzględnego więzienia. I to pomimo tego, że Tomasz Ś. był wcześniej osobą niekaraną. - To pokazuje, że gdy człowiek pierwszy raz staje przed sądem, to nie dostanie automatycznie kary w zawieszeniu. Może być tak, jak w tym przypadku, że sąd - ze względu na brutalność czynu - będzie kierował się względami prewencji szczególnej i ogólnej - mówi prokurator. Ta pierwsza ma spowodować, że kara będzie dolegliwa dla sprawcy, a druga między innymi odstraszyć inne osoby, które chciałyby dokonać podobnego czynu. - Ta kara jest słuszna. Apelacji nie będzie, czekamy teraz na uprawomocnienie się wyroku - kwituje Rusin.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock