Był ulubieńcem odwiedzających ośrodek wypoczynkowy w Pszczewie (woj. lubuskie). W nocy z niedzieli na poniedziałek zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Właściciele są zrozpaczeni. Według nich nie ma szans, aby Myszak uciekł sam. Poszlaki na pastwisku wskazują na kradzież, poza tym był bardzo przywiązany do stada, a także do klaczy, która mu towarzyszy od lat.
Właściwie to nazywa się Chrobry. Myszak to tylko tak pieszczotliwie, zamiennie. Koń zawsze był bardzo przyjazny dla ludzi. Dzieci za nim przepadały. Od kilku miesięcy przebywał na terenie dużego ośrodka wypoczynkowego, w skład którego wchodzi stadnina koni.
Zwierzęta mają do dyspozycji duże pastwisko. Właśnie na nim Chrobry spędzał ostatnią noc przed zniknięciem. Kiedy w poniedziałek rano nie przybiegł z resztą stada na posiłek, wiadomo było, że coś jest nie tak.
- Z tyłu pastwiska został połamany szlaban. W momencie kiedy urywają się ślady kopyt, pojawiają się ślady kół samochodu - mówi Nikola Frankowska, właścicielka konia.
Trwają poszukiwania
Sprawa od razu została zgłoszona na policję. Justyna Łętowska, rzecznik policji w Międzyrzeczu, informuje, że zawiadomienie dotyczące kradzieży zostało przyjęte w poniedziałek. Trwają poszukiwania sprawcy, ale - jak przyznaje policjantka - na razie jest zbyt wcześnie, żeby mówić o konkretach.
A zegar tyka. Dlatego właściciele postanowili szukać Myszaka na własną rękę. Zamieścili na portalu społecznościowym post, w którym informują o kradzieży.
- Dostajemy informacje, że niedaleko Pszczewa, około godziny 22 była widziana furmanka z czarnym koniem, który był bardzo niespokojny, rzucał się w środku. Myszak był bardzo przywiązany do stada i swojej klaczy. Zabrany siłą mógł się właśnie tak zachowywać - przyznaje Nikola Frankowska.
Potrzebuje pomocy
Właściciele podkreślają jeszcze, że 23-letni koń jest chory. Cierpi na flegmonę, inaczej mówiąc ropowicę, lub słoniowatość nogi. To ropne zapalenie, które powoduje puchnięcie kończyny. W każdej chwili choroba ta może zaatakować. Jeśli tak się stanie, koń nie da rady ustać na nogach.
- Myszak musi być pod opieką weterynarza. To już nie jest młodzieniaszek. Kiedyś był to koń sportowy, ale teraz jego wartość dla kogokolwiek jest niewielka. Dla nas ogromna. Każda doba w rękach porywaczy jest dla niego zagrożeniem - dodaje Iwona Frankowska, matka Nikoli.
Właściciele konia proszą o pomoc w jego poszukiwaniach. Charakterystyczne cechy to skarogniade umaszczenie, biała plamka na prawym, tylnym stawie skokowym, tylna prawa noga pogrubiona ze względu na chorobę, dość rzadki ogon i grzywa.
Zwierzę przebywało w ośrodku w Pszczewie:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne