Straż pożarna odnalazła w zalewie w Pietrowicach Głubczyckich ciało 17-latka, który w środę po południu topił się na oczach swojego 15-letniego kolegi. Akcja poszukiwawcza trwała dwa dni. Trudności przysparzała mętna woda, która znacznie ograniczała widoczność.
Zgłoszenie o topiącym się nastolatku służby otrzymały w środę około godziny 19.30. Na miejsce wysłano zastępy straży pożarnej z Głubczyc, Nysy, Opola i Kędzierzyna-Koźla, w tym grupy płetwonurków.
- Informację otrzymaliśmy od 15-latka, który postanowił popływać w tym zalewie razem ze swoim 17-letnim kolegą - informował Łukasz Golinowski, rzecznik policji w Głubczycach.
Działania nocne
Strażacy, którzy jako pierwsi pojawili się na miejscu, przeszukali rejon wskazany przez świadków zdarzenia, ale nie przyniosło to efektu. Później do akcji wkroczyły grupy nurkowe.
- Pod wodą jest nurek. Działania są wspomagane sonarem. Trwa przeszukanie dna tego zalewu - mówił w środę w nocy Wojciech Semeniuk, komendant powiatowy straży pożarnej w Głubczycach.
Intensywne poszukiwania trwały do godziny 1 w nocy. Wówczas nastolatka nie odnaleziono.
Słaba widoczność
Grupy poszukiwawcze w czwartek rano wróciły na zalew, ale mulista woda sprawiała, że warunki do pracy były trudne.
- Widoczność jest niewielka, przy dnie sięga ona maksymalnie pół metra. Głębokość zalewu to około trzy do pięciu metrów - mówił Waldemar Hołownia, rzecznik głubczyckiej straży pożarnej.
W akcję zaangażowano także psy tropiące, które razem z przewodnikami przeczesywały brzegi akwenu.
Ciało na dnie
Jak poinformował w piątek Hołownia, po godzinie 16 w czwartek ciało nastolatka zostało odnalezione.
- Strażacy przeszukiwali dno akwenu przy użyciu sondy i sonaru. To właśnie sonda wychwyciła kontur ciała w wodzie. Leżało na dnie, niezbyt głęboko, w okolicy tego miejsca, które wskazał wcześniej 15-latek. Ale widoczność była praktycznie zerowa. W takich warunkach można przepłynąć obok osoby i nawet jej nie zauważyć - przyznaje rzecznik straży pożarnej w Głubczycach.
Zwłoki zostały podjęte z wody na łódkę. Dalsze czynności wykonywali policjanci pod nadzorem prokuratora.
Do tragedii doszło na terenie ośrodka wypoczynkowego z domkami kempingowymi, do którego przynależy kąpielisko. Zarządca ośrodka przekazał policji, że kąpielisko nie było jeszcze otwarte, a informacja o zakazie kąpieli była dobrze widoczna.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24