Szok przeżyła rodzina, gdy w kaplicy, w trumnie, tuż przed pogrzebem, zastała obcego mężczyznę. Szybko okazało się, że krewny został pochowany kilka godzin wcześniej jako ktoś inny. Pomyłkę pracowników cmentarza w Legnicy (woj. dolnośląskie) wyjaśni prokuratura.
Pogrzeb 80-letniego Bronisława Cieślikowskiego zaplanowany był na legnickim komunalnym cmentarzu przy ul. Wrocławskiej w poniedziałek na godzinę 14. Niespełna godzinę wcześniej, w kaplicy wystawiono trumnę ze zwłokami. Żałobnicy, zamiast swojego bliskiego, zobaczyli w środku ciało zupełnie obcego mężczyzny.
- Podeszłam do trumny i powiedziałam na głos, że to nie jest mój tato - wspomina Irena Cieślikowska-Kiełbasa, córka zmarłego.
- Dla mnie to był szok. Wszedłem z siostrzenicą do kaplicy. Ona do mnie mówi: co tak dziadkowi włosy urosły. Ja mówię jej, że dwa dni przed śmiercią sam go strzygłem, to nie jest dziadek, nie ma takiej opcji. Jest o głowę wyższy człowiek, chudszy o 30 kilogramów. Jak weszliśmy do tej kaplicy wszyscy, tak wszyscy wyszliśmy - mówi Adam Kochler, wnuk Bronisława Cieślikowskiego.
To był początek serii wstrząsających informacji dla bliskich pana Bronisława i jeszcze jednej rodziny.
Już leżał w grobie. Czyimś
Pracownicy Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej (organizatora pogrzebu i zarządcy cmentarza) zaczęli szukać ciała Cieślikowskiego. Szybko ustalili, że zostało ono zamienione ze zwłokami 95-letniego mężczyzny, którego pogrzeb zaplanowany był na godzinę 12 tego samego dnia. Wtedy było już jasne, że przez pomyłkę trumna ze zmarłym 80-latkiem od kilku godzin była zakopana w ziemi, a rodzina 95-latka pożegnała 80-letniego pana Bronisława.
- Dla mnie to było szokujące. Myślałam że zaszła pomyłka, że tato jest w chłodni, że po 5, 10 minutach wrócimy i odbędzie się pogrzeb naszego taty. Ale po jakimś czasie dowiedziałam się, że nasz tato został pochowany dwie godziny wcześniej - żali się Irena Cieślikowska-Kiełbasa.
Wnuk pana Bronisława przypuszcza, że rodzina, która nieświadomie pochowała jego dziadka, nie miała pojęcia o pomyłce, gdyż prawdopodobnie nie otwierała trumny w kaplicy.
- Przez godzinę leżało tam ciało obcego pana. Nikt się nim nie zainteresował. Pracownicy tylko obcięli mu z ręki identyfikator. Nikt nie wyszedł nawet do nas, żeby nam wyjaśnić, co się stało - dodaje Bożena Kochler, druga córka zmarłego.
Zanim pracownicy zakładu wykopali trumnę z ciałem pana Bronisława, rodzina zdążyła wezwać policję.
- Funkcjonariusze zostali poinformowani o tym zdarzeniu i sporządzili z niego notatkę - mówi Jagoda Ekiert, oficer prasowy legnickiej policji.
"Fatalna pomyłka"
Obsługa cmentarza proponowała, aby w zaistniałych okolicznościach pogrzeb odbył się nazajutrz, jednak rodzina nie przystała na takie rozwiązanie.
- Bardzo dużo znajomych przyszło na pogrzeb, chcieliśmy, żeby uroczystość odbyła się tego samego dnia. Niestety w końcu większość zrezygnowała i sobie poszła - przyznaje Bożena Kochler.
Ostatecznie ciało Bronisława Cieślikowskiego zostało pochowane - już we właściwym grobie - w poniedziałek po godzinie 15. Natomiast pogrzeb 95-latka odbył się we wtorek. Rodzina tego drugiego została poinformowana o całym zajściu.
- Niestety doszło do fatalnej pomyłki. Mówimy tu o błędzie ludzkim, pomylił się jeden z naszych pracowników, za co bardzo przepraszamy obie rodziny. Na razie nie wiemy, w jakich okolicznościach do tego doszło, wszystko będzie dokładnie wyjaśniane - mówi Malwina Komarnicka, rzecznik Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.
Wyjaśniane nie tylko przez LPGK. Sprawą zajmie się prokuratura.
Śledczy sprawdzą, czy doszło do przestępstwa
- We wtorek jedna z pań, z rodziny, której ta sytuacja dotyczy, złożyła u nas zawiadomienie. Postępowanie nie zostało jeszcze wszczęte, jest na to po prostu za wcześnie, ale już teraz mogę powiedzieć, że prowadzone będzie w kierunku znieważenia zwłok. Będziemy wyjaśniać wszelkie okoliczności tego zdarzenia - zapewnia Dominika Bator-Małysa, zastępca prokuratora rejonowego w Legnicy.
Jak dodał prokurator Mariusz Kluczyński, postępowanie przygotowawcze będzie miało na celu sprawdzenie, czy pomyłka była działaniem celowym, czy też przypadkowym. Sprawa będzie również wyjaśniana pod kątem znieważenia miejsca pochówku, śledczy zbadają, czy mogło tam dojść do nielegalnej ekshumacji.
- O ekshumacji moglibyśmy mówić, kiedy czynności te trwałyby dłużej niż dobę. W tym przypadku cały czas trwały czynności pochówkowe. Za zgodą rodziny wykopaliśmy ciało mężczyzny, a później pochowaliśmy we właściwym miejscu - zapewnia Malwina Komarnicka z LPGK.
Do zdarzenia doszło na cmentarzu w Legnicy przy ul. Wrocławskiej:
Autor: ib/i / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław