Osiem owiec padło ofiarą drapieżników, które wdarły się nocą do zagrody przy gospodarstwie agroturystycznym w Kadłubie Wolnym na Opolszczyźnie. - Były z nami kilkanaście lat. Podchodziły, z ręki jadły - mówi właściciel.
Grupa drapieżników pojawiła się w gospodarstwie w nocy z niedzieli na poniedziałek. Z rana właściciel robił obchód po zagrodzie.
- Poszedłem do stada, zobaczyłem, że jedna owca leży i się nie rusza. Druga była rozszarpana. Dalej zobaczyłem jeszcze trzy sztuki. Pomyślałem, że tego nie mogły zrobić żadne psy, tylko wilki. Ale one nigdy w okolicy się nie pojawiały - mówi Sylwiusz Kubiciel, właściciel agroturystyki "Pod Kotwicą".
Jak mówi, nie mógł się doliczyć jeszcze dwóch owiec i jagnięcia. Najprawdopodobniej zostały zaciągnięte przez dzikie zwierzęta do lasu.
Jedno młode osierocone
- Mieliśmy 10 matek, które miały się kocić. Jedna owca osierociła młodego. One były oswojone, to takie nasze ekologiczne kosiarki. Były z nami kilkanaście lat, podchodziły do ludzi, z ręki jadły. Zostały trzy matki i cztery młode. Przykro - przyznaje gospodarz.
Na miejsce wezwane zostały służby weterynaryjne, policja, przedstawiciele nadleśnictwa i ochrony środowiska. Aby mieć pewność, że to wilki, ustawiono fotopułapkę. Kolejnej nocy wróciły, udało się je nagrać. Zabrały jedną z rozszarpanych wcześniej owiec. Pozostałe właściciel zamknął w stajni na noc.
Osierocone Jagnię otrzymało imię Halinka. Obecnie jest dokarmiana butelką. Właściciele liczą, że mała przetrwa ciężki okres. Oni sami też obawiają się o przyszłość swojego gospodarstwa w tym trudnym obecnie czasie dla całej branży turystycznej.
"Wilki boją się ludzi"
Opolski łowczy okręgowy Krzysztof Kukulski podkreśla, że wilki są płochliwe i nieprowokowane nie powinny atakować ludzi.
- Wilki boją się ludzi i unikają spotkania z nimi, choć w ostatnim czasie obserwujemy, że nie traktują już nas jak bezpośrednie zagrożenie. Są jednocześnie pod ścisłą ochroną - zaznacza łowczy.
Zdaniem Kukulskiego, ludzie nieświadomie często sami "zapraszają" do swoich domów dzikie zwierzęta, nie zdając sobie sprawy z późniejszych konsekwencji.
- Zwierzyna podchodzi do ludzkich siedzib w poszukiwaniu łatwo dostępnego jedzenia. Niestety, wiele osób celowo lub nieświadomie wyrzuca koło swoich domów różnego rodzaju resztki. Z czasem jednak pojawiają się kłopoty, gdy przyzwyczajone do żerowania koło naszych domów sarny czy zające zaczną niszczyć nasze ulubione drzewka lub wchodzić na osiedlowe drogi. Leśna zwierzyna nie stanowi dla nas zagrożenia, o ile będziemy zachowywali się w rozsądny sposób - zapewnia Kukulski.
Źródło: TVN24 Wrocław/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gospodarstwo Agroturystyczne "Pod Kotwicą"