Daje objawy jak zwykłe przeziębienie, dzieci mają gorączkę, kaszlą, a w końcu nogi odmawiają im posłuszeństwa. Do lekarzy z Opolszczyzny i Dolnego Śląska zgłasza się coraz więcej rodziców, których pociechy narzekają na bóle nóg tak silne, że nie mogą chodzić.
Jak informuje "Nowa Trybuna Opolska" do szpitala w Strzelcach Opolskich zgłosili się rodzice 4-letniego chłopca, który nagle przestał chodzić. Dziecko narzekało na ból w okolicach łydek. Wcześniej nie miało kłopotów z nogami, a problemy rozpoczęły się dopiero kilka dni po tym jak, jak chłopiec przeszedł grypę.
Stary wirus, ale na nowo
- To stary wirus z grupy B, w nowej odsłonie - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl prof. Leszek Szenborn, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych we Wrocławiu. Do szpitali w stolicy Dolnego Śląska w trwającym sezonie grypowym z podobnymi objawami trafia coraz więcej dzieci. Choroba dotyczy głównie chłopców w wieku późnoprzedszkolnym i wczesnoszkolnym.
- To ostre łagodne zapalenie mięśni (to termin medyczny - przyp. red.), inaczej zwane nagminnym bólem łydek. Dziecko ma najpierw objawy typowo przeziębieniowe, podobne do łagodnej infekcji, a kończy się na silnym bólu kończyn dolnych z trudnościami chodzenia - wyjaśnia dr Jarosław Mijas, opolski konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii i ordynator oddziału dziecięcego w szpitalu w Strzelcach Opolskich.
"Absolutnie nie wymaga paniki"
W ostatnim czasie dr Mijas, na kierowanym przez siebie oddziale, miał 10 takich przypadków. - Takie dzieci przyjmujemy na oddział, a leczenie jest typowo objawowe. Choroba ma łagodny przebieg i absolutnie nie wymaga paniki. Rokowania są dobre, a ja nie znam przypadku negatywnego zejścia - uspokaja opolski lekarz. Jego zdaniem problem polega na dyskomforcie, bo kilkuletnie dzieci nie rozumieją, co się z nimi dzieje. Większość objawów znika po 2-3 dniach. Po tym czasie dzieci stają na nogi i są w stanie zrobić kilka kroków. Po tygodniu objawy znikają całkowicie. Medycy podkreślają jednak, że problemów z chodzeniem u najmłodszych nie powinno się bagatelizować.
Wszystko dlatego, że podobne objawy może wywołać zespół Guillaina-Barrégo. - To choroba dużo poważniejsza i wymaga pogłębionej diagnostyki i leczenia. Również może być następstwem grypy - tłumaczy szef wrocławskiej kliniki.
Prof. Szenborn przyznaje, że w tym roku dzieci z podobnym problemem jest więcej niż w latach ubiegłych. Jednak jego zdaniem wynika to z tego, że lekarze z regionu zostali przygotowani do rozpoznawania tych konkretnych grypowych powikłań.
Dzieci z nagminnym bólem łydek trafiły m.in. do szpitala w Strzelcach Opolskich:
Autor: tam//ec / Źródło: TVN24 Wrocław, nto.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock