Wyprzedzać nie mogą, ale "nie widzą znaków i się spieszą". Sypią się mandaty

Zakaz wyprzedzania wprowadzony na 40-kilometrowym odcinku dolnośląskiego fragmentu A4 obowiązuje od 7 czerwca. Zgodnie z regulacjami wprowadzonymi przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad wyprzedzać nie mogą ciężarówki. Chodzi zarówno o wyprzedzanie innych tirów, jak i samochodów osobowych. Jak tłumaczyli przedstawiciele GDDKiA: ciężarówki nie mogą w ogóle wjeżdżać na lewy pas. Okazuje się, że niektórzy kierowcy tirów na zakaz przymykają oko. Ich wykroczenia widać na nagraniach reporterów TVN24.

Takich kierowców bacznie obserwują policjanci. Ci, którzy łamią przepisy muszą liczyć się z mandatem. - Funkcjonariusze prowadzący swoje działania na autostradzie zwracają przede wszystkim uwagę na kierowców samochodów ciężarowych i na to, czy przestrzegają przepisów. Jak się okazuje wielu z nich przepisów nie respektuje. Od 7 czerwca kierowcy popełnili blisko 240 tego typu wykroczeń - mówi asp. sztab. Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy dolnośląskiej policji. I dodaje: wobec 240 kierujących podjęte zostały czynności.

Te kończą się nawet 500-złotowymi mandatami i pięcioma punktami karnymi. Co kierowcy mają na swoje usprawiedliwienie? - Niektórzy tłumaczą, że nie zauważyli oznakowania informującego o zakazie. Inni, że się spieszą i stąd przewinienie - przekazuje Petrykowski.

Jak tłumaczyła GDDKiA zakaz wyprzedzania wprowadzono, by zwiększyć bezpieczeństwo i usprawnić ruch. O tym, że była taka potrzeba informowali sami kierowcy. - Bardzo często otrzymujemy sygnały o wyprzedzaniu ciężarówek, że trwa to bardzo długo i stwarza zagrożenie dla innych uczestników dróg - przyznaje Petrykowski.

Zakaz na odcinku Kostomłoty - Gościsław obowiązuje na obu jezdniach. Z kolei na odcinku Udanin - Budziszów tylko na jezdni w stronę Zgorzelca. Od 2013 roku zakaz obowiązuje pomiędzy węzłem Pietrzykowice, a Wądroże Wielkie oraz na wzniesieniach przy miejscowościach Lubiatów i Legnickie Pole.

Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław