Jak nieoficjalnie dowiedzieli się dziennikarze Superwizjera TVN, policjanci z Komendy Głównej Policji zatrzymali Jerzego N., byłego dzielnicowego wrocławskiej dzielnicy Grabiszynek. Dwa dni wcześniej w ręce policji wpadł poszukiwany od października listem gończym Tomasz N. ps. "Trąbka". Obaj mężczyźni podejrzani są o wyłudzenia mieszkań.
Śledztwo prowadzone przez wrocławską Prokuraturę Okręgową obejmuje trwający od kilku lat proceder wyłudzania mieszkań. Jednym z podejrzanych jest Jerzy N. do końca 2012 roku dzielnicowy na wrocławskim osiedlu Grabiszynek. Dzięki swojej pracy, Jerzy N. doskonale poznał mieszkańców dzielnicy, widział kto mieszka sam, kto ma skłonności do alkoholu oraz kto jest niezaradny życiowo.
- Z tego co wiem, to pan Jerzy N. aresztował kiedyś Tomasza N. i od tego się zaczęło – twierdzi informator Superwizjera TVN. Według jego relacji mężczyźni wyłudzili we Wrocławiu co najmniej kilkanaście mieszkań, które były sprzedane, lub są do tej pory wynajmowane przez Jerzego N. czerpiącego z tego tytułu spore przychody.
- Ma dwa auta, kilka domów, kilkanaście mieszkań. Kilka razy w roku jeździ na wycieczki i to nie do Hiszpanii tylko na Kubę – wylicza.
Mieszkania tracili starsi, samotni i alkoholicy
Świadkowie, do których dotarli reporterzy Superwizjera TVN, opisywali mechanizm oszustw, jako prosty i powtarzalny: gangsterzy namierzali mieszkanie w którym mieszkał samotny właściciel ze skłonnością do alkoholu, zaprzyjaźniali się z nim i regularnie go upijali. Trwało to kilka miesięcy, dzień w dzień. W końcu otumaniony alkoholem właściciel podpisywał akt notarialny z prawem dożywotniego zamieszkania lub dawał nowym znajomym pełnomocnictwo w dysponowaniu majątkiem. Zazwyczaj niedługo potem umierał w niewyjaśnionych okolicznościach.
Oszuści wyłudzali również mieszkania od starszych i schorowanych osób. W tym przypadku oszuści podawali się za daleką rodzinę i oferowali "opiekę".
"Są specjalni ludzie do wyszukiwania takich mieszkań"
Superwizjer dotarł do byłego członka grupy przestępczej. Mężczyzna potwierdza, że ofiary nie były przypadkowe.
- Są specjalni ludzie do wyszukiwania takich mieszkań - opowiada. - Za znalezienie odpowiedniej nieruchomości można zarobić nawet 20 tysięcy złotych. Warunek jest jeden: właścicielem nieruchomości musi być osoba samotna, starsza lub uzależniona od alkoholu - tłumaczy.
Jak mówi, pozbawieni mieszkania ludzie trafiali poza miasto, do rozpadających się domów lub umierali.
- We Wrocławiu "przekręciło się" kilka osób, które podpisały umowę – przyznaje. I wylicza:
- Pan z 60 lat miał. Bo już nie żyje. Po trzech, czterech tygodniach po podpisaniu umowy znaleźli go nieżywego. Podobno zapił się. Ale nikt nie wlewa w siebie pięciu litrów wódki. Pomagali mu na pewno. I wiem kto mu pomagał – przyznaje.
Jak tłumaczy, zdarzało się, że transakcje zawierano z osobami nietrzeźwymi, z wyraźnymi śladami otępienia lub starczej demencji. Sprzedający rzadko otrzymywali rynkową cenę za swoje mieszkania. Niezależnie od kwoty wpisanej do aktu notarialnego, zwykle widzieli ułamek realnej wartości nieruchomości.
Prokuratura nie wyklucza postawienia dodatkowych zarzutów oraz zatrzymania kolejnych osób w tej sprawie.
Jerzy N. i Tomasz N. zostali aresztowani na trzy miesiące.
Autor: Marcin Jakóbczyk / Źródło: Superwizjer TVN
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN