Miał być, ale nie ma. Co z monitoringiem z wrocławskiej komendy?

pis-monitoring-16.jpg
Monitoring we wrocławskim komisariacie był uszkodzony w dniu zatrymania Stachowiaka
Źródło: TVN24 Poznań/ Lichen.pl

Wszystko wskazuje na to, że jedyny zachowany zapis monitoringu wrocławskiego komisariatu z dnia zatrzymania Igora Stachowiaka przedstawia wyłącznie to, co działo się na zewnątrz. To, co dla sprawy najważniejsze, wydarzyło się jednak w środku. Materiał programu "Polska i Świat".

Ojciec Igora Stachowiaka żądał dostępu do zapisu monitoringu tuż po jego śmierci. Już wtedy miały uwidocznić się różnice w przedstawianiu tej sprawy przez policję i prokuraturę.

Jeszcze w maju ubiegłego roku komendant główny policji nadinspektor Jarosław Szymczyk zapewniał, że "jest tam monitoring, całość jest zabezpieczona i przekazana do prokuratury".

Najpierw jest nagranie, potem nie ma

- Przyjechaliśmy na komisariat, pani prokurator powiedziała, że nie ma monitoringu zapisu, to znaczy, że wcześniej, o czternastej, dowiadujemy się od policjantów, że jest monitoring, możemy na to zerknąć, spojrzeć. Później się dowiadujemy, przy wizycie prokuratorskiej, że nie ma - opowiada Maciej Stachowiak, ojciec Igora.

Rzecznik szefa policji po blisko roku podtrzymuje słowa przełożonego.

- Już rok temu przekazaliśmy całe urządzenie rejestrujące do dyspozycji prokuratury. Prokuratura tym urządzeniem dysponuje. Jeszcze raz podkreślę, nie konkretne fragmenty nagrań, ale całe urządzenie rejestrujące - tłumaczył Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji. Jak dodawał, śledczy mieli dostęp zarówno do materiałów nagranych przed komisariatem i w budynku, mogli również sprawdzić, czy ktoś nie próbował ingerować w nagrania.

"Nie zniknęło, bo go nie było"

Wersję policji potwierdziła również Prokuratura Krajowa. Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej zapewniała, że funkcjonariusze udostępnili śledczym nagrania zarówno z rejestratorów paralizatora, jak i z monitoringu. Nieco inne stanowisko przedstawiła jednak prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.

- Nagranie z monitoringu w komisariacie nie zniknęło, bo go tam w ogóle nie było. Monitoring w komisariacie był uszkodzony - oświadczyła Magdalena Mazur-Prus z poznańskiej prokuratury. Nie chciała jednak odpowiedzieć na pytania dziennikarza TVN24, kto stwierdził uszkodzenie monitoringu, jaki był charakter tych uszkodzeń, czy w tej sprawie powołano biegłego i czy śledczy wciąż posiadają uszkodzony rejestrator.

- Zwykle jest tak, że jeżeli prokurator dostaje właśnie jakiś materiał w postaci nagrania, to powołuje się biegłego - wyjaśnia były rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. - A zadaniem biegłego jest sprawdzenie, czy ten obraz był jakoś przerobiony, czy była manipulacja - dodaje.

Autor: mw//now/jb / Źródło: tvn24

Czytaj także: