Rzeczywiście, to prawda, zaniedbaliśmy trochę kontakt z ludźmi, ale wyciągnęliśmy z tego wnioski. Przez całą tę kadencję, kiedy jesteśmy w opozycji, tych kontaktów było mnóstwo - powiedziała w "Kropce nad i" Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka Koalicji Obywatelskiej na premiera. Dodała, że w debacie chciałaby się zmierzyć z Jarosławem Kaczyńskim. - On jest "jedynką" w Warszawie i to my powinniśmy tutaj w Warszawie ze sobą rozmawiać - podkreśliła.
Małgorzata Kidawa-Błońska przyznała, że była "trochę zaskoczona" wskazaniem jej na kandydatkę Koalicji Obywatelskiej na premiera. - To była szybko przeprowadzona decyzja. Rozmawiałam z Grzegorzem Schetyną dwa razy i ustaliliśmy zasady, o co nam chodzi. A tak naprawdę chodzi nam o to, żeby te wybory wygrać. Jeżeli to jest szansa, żebyśmy wygrali i zrobili, żeby Polska się zmieniła, to warto spróbować - powiedziała.
Wicemarszałkini Sejmu podkreśliła, że dla niej - obok programów ekonomicznych i edukacyjnych - ważna jest kwestia podzielonego społeczeństwa. - Podziały w Polsce są tak wielkie, że boję się, że już za parę lat w ogóle nikt ze sobą przy stole wigilijnym nie usiądzie: albo ludzie będą wygłaszali sobie jakieś prztyczki, albo będą się wzajemnie obrażali. Kiedy patrzę, jak wygląda polska polityka, to jest ostatni moment na to, żeby to zatrzymać - zwróciła uwagę.
- Bardzo dużo jeździłam po Polsce. Przez ostatnie cztery lata byłam prawie wszędzie. Pierwszą rzeczą, o której ludzie mi mówili to było: czy wy nie możecie zacząć ze sobą rozmawiać? - mówiła Kidawa-Błońska. - Nie można myśleć, że w Polsce się coś zmieni, jeżeli nie zaczniemy się zachowywać normalnie, jeżeli nie będziemy ze sobą rozmawiać - dodała.
Kidawa-Błońska zapytana została o motywy decyzji Grzegorza Schetyny, że nie będzie startować z "jedynki" w Warszawie oraz że to ona będzie kandydatką Koalicji Obywatelskiej na premiera. - Grzegorz Schetyna jest odpowiedzialnym politykiem i chce, żeby te wybory zakończyły się sukcesem opozycji. To jest jego bardzo duża odpowiedzialność, że potrafił cofnąć się i powiedzieć: tak, próbujemy innego rozwiązania, bo te wybory naprawdę musimy wygrać - powiedziała.
- Grzegorz Schetyna i moi koledzy przeprowadzili analizę, że to daje szansę i by zmobilizować nasze struktury i Polaków, żeby wygrać. Będę ludzi do tego przekonywać i wierzę, że to się uda - wyjaśniła. - Będę przekonywała Polaków do tego, że nie ma zmarnowanych głosów, że głos każdego Polaka jest ważny - dodała.
Kidawa-Błońska: zawsze to jedynki z jednego miasta ze sobą debatowały
Kidawa-Błońska powiedziała, że chce debatować z Jarosławem Kaczyńskim. - On jest "jedynką" w Warszawie i to my powinniśmy tutaj w Warszawie ze sobą rozmawiać, nie szukać jakichś innych zastępczych rozwiązań. Jako "jedynki" z jednego miasta powinniśmy ze sobą rozmawiać - wyjaśniła. - Zawsze w tradycji było, że jedynki z jednego miasta ze sobą debatują, żeby ludzie mogli poznać ich poglądy i zobaczyć, jak się zachowują - dodała.
- W Platformie (Obywatelskiej - red.) jestem od pierwszego dnia przez te wszystkie lata. Nie jestem szefem, ale Platforma to nie Prawo i Sprawiedliwość. My jednak działamy demokratycznie i zespołowo. To nie jest tak, że jedna osoba decyduje o wszystkim i że może rozkazać, żeby ktoś coś zrobił. U nas, jeśli kogoś chce się do czegoś przekonać, to trzeba go przekonać i ta osoba sama podejmuje decyzję. To jest inny model działania - tłumaczyła Kidawa-Błońska.
Kidawa-Błońska została zapytana o rządy koalicji PO-PSL w latach 2007-2015. - Uważam, że to był dobry czas dla Polski. Zrobiliśmy bardzo dużo bardzo dobrych rzeczy. Oczywiście, wszystko można zrobić lepiej. Zawsze można powiedzieć, że można coś zrobić inaczej. Robiliśmy te rzeczy w takim a nie innym czasie, w takiej a nie innej koniunkturze gospodarczej. Wydaje mi się, że zrobiliśmy bardzo dużo, mogliśmy zrobić więcej. Rzeczywiście, to prawda, zaniedbaliśmy trochę kontakt z ludźmi, ale wyciągnęliśmy z tego wnioski. Przez całą tę kadencję, kiedy jesteśmy w opozycji, tych kontaktów było mnóstwo - zaznaczyła.
Kidawa-Błońska: niech ludzie wybierają, kto jest dla nich rodziną, a nie dekretował to prezes Kaczyński
- Rodzinę uważamy za komórkę społeczną o zupełnie fundamentalnym znaczeniu dla ciągłości pokoleń, dla przekazywania kultury, cywilizacji, dla trwałości większych wspólnot, ale rodzinę widzimy tak jak tutaj: jedna kobieta, jeden mężczyzna, w stałym związku i ich dzieci. To jest rodzina - mówił podczas sobotniej konwencji PiS Jarosław Kaczyński.
- Słyszałam tę wypowiedź i jestem nią oburzona - skomentowała w "Kropce nad i" wypowiedź prezesa PiS Kidawa-Błońska. - To świadczy o tym, że pan prezes nie rozmawia z ludźmi. Ne rozmawia z matkami, które musiały uciec ze swojego domu, bo miały męża, który je bił i pił alkohol, i chroniły swoje dzieci. One są rodziną z tymi dziećmi i o nie dbają. (To) takie dzielenie na ludzi, że jest rodzina modelowa - rzeczywiście taką modelową rodzinę ma Donald Tusk: dwoje dzieci, wnuki, mąż i żona. Ale losy ludzi są bardzo trudne. Ważne, żeby ludzie byli ze sobą w relacjach, żeby o siebie dbali, darzyli się uczuciem i niech oni wybierają, kto jest dla nich rodziną, a nie dekretował to prezes Kaczyński - skomentowała słowa prezesa PiS Kidawa-Błońska.
Zdaniem kandydatki na premiera, kwestię związków partnerskich "należy jak najszybciej uregulować". - Mówiłam to zawsze, jeszcze w poprzedniej kadencji. Uważałam, że obywatele zasługują na równe prawa i nikt nie może być poza bezpieczeństwem prawnym - podkreśliła. Jednak ewentualna możliwość adopcji dzieci przez pary nieheteroseksualne stanowi według niej temat "długiej rozmowy" i "to nie jest jeszcze ten czas".
Autor: tmw//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24