Sztandarowy pomysł Prawa i Sprawiedliwości na kłopoty mieszkaniowe Polaków. Mieszkanie plus - tani wynajem, niski czynsz i wreszcie możliwość atrakcyjnego wykupu. Pierwsze klucze do takich lokali premier Mateusz Morawiecki uroczyście przekazał w Białej Podlaskiej. Program ma jednak swoje drugie, bardziej absurdalne oblicze, co pokazuje reporter "Czarno na białym".
Pod koniec maja w Białej Podlaskiej premier Mateusz Morawiecki przekazał symboliczne klucze pierwszym lokatorom programu Mieszkanie plus. Kilka ze zgromadzonych na uroczystości osób trzymało w rękach transparent z napisem "Alternatywy 4". Okazuje się, że wykreowana przez Stanisława Bareję fabuła z czasów PRL znalazła w tym mieście swoje odzwierciedlenie.
Dwa młode małżeństwa odbierały mieszkania na oczach mieszkańców i telewizyjnych kamer. Z góry, całości przyglądali się uzbrojeni funkcjonariusze i - jak tłumaczono - szczęśliwych posiadaczy kluczy ze względów bezpieczeństwa premiera zaprowadzono do najbliższego bloku, gdzie Morawiecki wręczył im prezenty i zrobił sobie z nimi pamiątkowe zdjęcie. Problem w tym, że to nie były ich mieszkania. Niecały miesiąc później te same pary reporter "Czarno na białym" znalazł w innym bloku.
- Jak się powie taksówkarzom "Alternatywy 4", to już wiedzą, gdzie zawieźć. W społeczeństwie Białej Podlaskiej już ta nazwa funkcjonuje - mówi Bogusław Broniewicz, prezes stowarzyszenia Biała Samorządowa, były polityk Platformy Obywatelskiej.
"Miał być czynsz X, a teraz ten X jest plus 3 złote"
Z jednym z nowych właścicieli reporter "Czarno na białym" wyliczył, czy przeprowadzka się opłacała. Okazuje się, że czynsz nie jest wcale mały i rożni się od tego, który jeszcze w zeszłym roku zapowiadał rząd. W Lubelskiem - zanim rząd zmienił zasady - miało być nieco ponad 10 złotych za metr kwadratowy, a jak wynika z umowy, jest 13 złotych i 75 groszy za metr kwadratowy.
- Ja wolę tu mieszkać, jest nadzieja, że to kiedyś będzie moje - mówi Maciej Makarewicz, lokator "mieszkania plus". Zarówno on, jak i jego żona są przekonani o tym, że podpisana przez nich umowa przewiduje możliwość wykupu mieszkania. Okazuje się jednak, że jest inaczej. W umowie ani razu nie pada słowo "wykup".
Kiedy podpisywali umowę na najem, nie było gotowych umów na wykup mieszkania, a tylko obietnica takiej możliwości. Dlatego wielu mieszkańców się gubi, a sprawę od kilku miesięcy krytykuje opozycyjne wobec władzy lokalne stowarzyszenie. - Co chwilę mówi się co innego - przekonuj Broniewicz.
Niejasne umowy
Bernadeta Puczka, prezes Zakładu Gospodarki Lokalowej w Białej Podlaskiej, zapytana o tę sprawę, odsyła do BGKN-u.
Mieszkania wybudowane w niewiele ponad rok w Białej Podlaskiej mają bowiem specyficzny status - wybudowano je na gruntach należących do miasta, ale za pieniądze państwowej spółki o nazwie Bank Gospodarstwa Krajowego-Nieruchomości, która finansuje program Mieszkanie plus.
Reporterzy "Czarno na białym" wysłali więc pytania do spółki. Odpowiedzi banku wskazują, że najemca "mieszkania plus" w Białej Podlaskiej podpisał umowę tylko na najem, a jeśli będzie chciał mieszkanie na własność, to "będzie podpisywał nową umowę". Będą na niej inne - prawdopodobnie wyższe - opłaty za metr kwadratowy. Jak czytamy, "spółka posiada już wyliczenia" tych kwot.
Umowy na program rządowy - w swoich zapisach - są równie, a może nawet bardziej bezlitosne, jak umowy z komercyjnym bankiem. Zakładają na przykład eksmisję bez wyroku sądu w ciągu 14 dni, po tym jak lokator nie zapłaci trzech z rzędu czynszów. Czyli lokator wraz z rodziną ląduje na bruku nawet bez mieszkania socjalnego. Nie ciąży na nim jednak kredyt, a jedynie zaległy czynsz.
Cena za pierwszeństwo
Mieszkania w Białej Podlaskiej początkowo miały być częściowo wykończone, ale kiedy powstawały - jako pierwsza taka inwestycja w kraju - rząd określił maksymalne stawki czynszu i w trosce o sukces inwestycji trzeba było ciąć koszty.
- Standard beznadziejny, wykończenia nie ma. Nie może przekroczyć 5 milionów złotych jeden budynek - mówił jeszcze w trakcie budowy jeden z inżynierów. To cena, jaką ta inwestycja i jej przyszli lokatorzy, zapłacili za palmę pierwszeństwa.
"Symboliczny podpis" prezydenta miasta
W grudniu 2016 roku na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie prezydent Białej Podlaskiej Dariusz Stefaniuk, działacz Prawa i Sprawiedliwości, jako pierwszy samorządowiec przystąpił do programu Mieszkanie plus.
Stefaniuk podpisał umowę inwestycyjną, którą powinien podpisywać tylko prezes lokalnego Zakładu Gospodarki Lokalowej, bo formalnie to ta spółka przekazała miejskie grunty pod budowę.
Lokalne stowarzyszenie Biała Samorządowa mówi o samorządowej propagandzie i młodym prezydencie, który jako działacz Prawa i Sprawiedliwości chciał się wykazać przed prezesem partii. Bo to właśnie Jarosław Kaczyński osobiście rozpoczął budowę. - Prezydent Stefaniuk to człowiek nowego pokolenia, które ostatecznie zmieni nasz kraj - mówił wtedy prezes.
Wtedy rząd zakładał, że "mieszkania plus" będą tańsze niż mieszkania z wolnego rynku, ale rozporządzenie dotyczące maksymalnych stawek czynszu nie wytrzymało w starciu z cenami rynku budowlanego i już nie obowiązuje. Stąd, ponad rok po wbiciu łopaty, powstały mieszkania, w których czynsze są porównywalne z tymi na wolnym rynku i są dużo wyższe niż w mieszkaniach komunalnych.
Przykładu nie trzeba szukać daleko. Na przeciwko nowego bloku z programu Mieszkanie plus stoi taki sam, ale komunalny. W tym pierwszym czynsz wynosi 13,75 za metr kwadratowy, a w tym drugim 7,30. Bloki są identyczne. W dodatku te komunalne były w środku wykończone.
Renata Stasiewicz mieszka w komunalnym mieszkaniu ponad sześciu lat. Budowę "mieszkań plus" oglądała przez okna i zastanawiała się, jak to się stało, że tak szybko powstały, a w tym czasie nie powstały kolejne mieszkania komunalne.
Właściwie powstały, bo nowy samorząd zamiast wybudować trzy bloki komunalne - cały projekt łącznie z miejską działką - przeznaczył na budowę w ramach rządowego programu Mieszkanie plus.
Dwugłos w Białej Podlaskiej
- Jeżeli wziąć pod uwagę całą otoczkę propagandową, to prezydent (Stefaniuk) wie co robi. Spija śmietanę - mówi Andrzej Czapski, były prezydent Białej Podlaskiej, który sam zlecił budowę pierwszego z czterech zaplanowanych bloków komunalnych.
Stefaniuk przyznaje, że na kolejne bloki trudno było znaleźć pieniądze i kredyty. Pierwszy blok stanął w 2012 roku i kiedy pozostałe grunty pod budowę czekały na lepsze czasy, zmieniła się władza i zarząd spółki komunalnej. Bernadeta Puczka twierdzi, że "kiedy zmienił się zarząd, to spółka była w tragicznej sytuacji finansowej, były gigantyczne kredyty w szokujący sposób rozplanowane".
Oskarżając o zaniedbania poprzedni samorząd, prezes sugeruje, że miasto nie miało wyboru i chcąc budować w tym miejscu, musiało przystąpić do programu Mieszkanie plus.
Nie dodała jednak, że nowa władza sprzedała w Białej Podlaskiej wiele mieszkań z zasobów komunalnych z 50-procentową, a nawet 90-procentową bonifikatą. - Nie było możliwości wykorzystania tych pieniędzy, bo kwota była za niska - tłumaczy Puczka, a na sugestię, że być może upust był zbyt duży, odpowiada, że "był taki jak w innych miastach".
"Miasto pozbyło się swojego majątku"
Obecne władze naraziły się na oskarżenie, że źle zarządzają miejskim majątkiem, a bardziej zależy im na promowaniu politycznych projektów Prawa i Sprawiedliwości.
- Tam nie ma zabezpieczonych interesów miasta, a miasto pozbyło się części swojego majątku - podkreśla Broniewicz. Władze twierdzą, że miejskie grunty i projekt przekazało do spółki, w której większościowy udział ma bank zajmujący się budową "mieszkań plus".
Wszystko jest ponoć w porządku, więc lokatorami "mieszkań plus" zostali często ci, którzy czekali na tańsze mieszkania komunalne. Ale one nie powstały, bo w ich miejsce wybudowano "mieszkania plus".
Autor: ads\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24