Junkers z czasów II wojny światowej odkryła załoga okrętu hydrograficznego "Arctowski". Wrak leżący na głębokości 20-30 metrów jest w bardzo dobrym stanie i zdaniem historyka Bogusława Wołoszańskiego będzie stanowił cenną zdobycz dla każdego polskiego muzeum.
Sensacyjne znalezisko odkryto podczas rutynowych badań hydrograficznych. Marcin Żebrowski, gospodarz programu "Wstajesz i weekend", spotkał się z historykiem Bogusławem Wołoszańskim, by ocenić wartość wraku.
"Ciekawe dokumenty w kadłubie"
- Być może w jego kadłubie znajdują się ciekawe dokumenty, być może załoga przewoziła informacje ważne dla naszej historii – tłumaczy Wołoszański. – W żadnym z polskich muzeów takiego samolotu nie ma, więc jego wydobycie byłoby bardzo cennym znaleziskiem dla np. Muzeum Lotnictwa – wyjaśnia. Jak dodaje historyk, słona woda jest doskonałym środkiem konserwującym. - Istnieje duża szansa, że dokumenty się zachowały i zachowały czytelność – uważa.
Strzeżona tajemnica
Marynarka Wojenna pilne strzeże znaleziska i nie zdradza gdzie się obecnie znajduje. – Mogę tylko powiedzieć, że na wschodnim wybrzeżu, na głębokości ok. 30 metrów – tłumaczy Bartosz Zajda, rzecznik prasowy dowódcy Marynarki Wojennej. Wołoszański popiera takie nastawienie. - Bardzo dobrze, że wrak jest strzeżony. Można tu przytoczyć przykład Gustloffa, który jest statkiem- grobem. Mimo to, docierają tam płetwonurkowie, którzy uważają, że w sejfach mogą znaleźć skarby – mówi.
W najbliższych dniach płetwonurkowie Marynarki Wojennej dokładnie zbadają wrak i ocenią, czy nadaje się do wyciągnięcia z wody.
Autor: aja//ec / Źródło: TVN 24 Pomorze