Prokuratura w Starogardzie Gd. zleciła biegłym zbadanie, w jakich okolicznościach powstały niewielkie obrażenia u dwójki dzieci w prywatnym żłobku. Inni biegli mają zbadać nagranie, które jest dowodem w sprawie niewłaściwej opieki nad dziećmi w tej placówce.
O sprawie informowaliśmy na tvn24.pl pod koniec października. Na policję w Starogardzie Gdańskim zgłosiła się wówczas kobieta, która poinformowała o niewłaściwym zachowaniu opiekunek w prywatnej placówce w tym mieście sprawującej opiekę nad małymi dziećmi. Dowodem było nagranie dokonane na dyktafonie umieszczonym przez matkę w zabawce dziecka. Sprawą zajęła się miejscowa prokuratura.
Przesłuchano 11 osób Jak poinformował w środę prowadzący śledztwo prokurator Wojciech Dunst z Prokuratury Rejonowej w Starogardzie Gdańskim, dotychczas przesłuchano 11 osób - rodziców i innych bliskich dzieci, które w tym roku znajdowały się pod pieczą prywatnej placówki.
Śledczy nie ujawnił treści ich zeznań, ale - jak poinformował - od dwójki z nich uzyskał informacje o niewielkich obrażenia, z jakimi dzieci miały wrócić do domów z placówki. Dunst wyjaśnił, że ślady na ciałach dzieci absolutnie nie przesądzają o tym, że w placówce mogło dochodzić do przemocy wobec dzieci.
- Przykładowo ojciec dziecka, które wróciło z placówki z siniakiem na czole, mówił, że jego zdaniem siniak mógł powstać np. na skutek przypadkowego przewrócenia się dziecka - wyjaśnił Dunst.
Sprawdzą obrażenia i nagranie
W obu przypadkach prokurator zdecydował się na powołanie biegłych, którzy zbadają, w jakich okolicznościach mogło dojść do obrażeń. Ekspertyzy te zostały zlecone we wtorek.
Dunst dodał, że w najbliższym czasie prokuratura powoła biegłego, który zbada nagranie dostarczone jako dowód w sprawie. Wyjaśnił, że kobieta przyniosła prokuraturze tylko kopię nagrania, oryginał usunęła z urządzenia, na którym zarejestrowała dźwięk.
- Biegły ma m.in. sprawdzić, czy uda się odzyskać pierwotne nagranie - powiedział Dunst.
Dodał, że prokuratura chce też sporządzić z trwającego 11 godzin nagrania stenogram, przypisując przy tym zarejestrowane głosy konkretnym osobom.
Dyktafon w zabawce 24 października do starogardzkiej policji zgłosiła się matka 2-letniego dziecka, które pozostawało pod opieką prywatnej placówki. Kobieta umieściła w ulubionej zabawce dziecka dyktafon: nagranie, na którym znalazła m.in. wulgaryzmy, przekazała policji. Sprawa prowadzona jest pod kątem ewentualnego popełnienia przestępstwa polegającego na znęcaniu się psychicznym nad dziećmi, za co grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. W sprawie nie przedstawiono nikomu zarzutów, nie przesłuchano jeszcze także pracowników i właścicielki prywatnego ośrodka.
Autor: maz/par / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24