Jak doniósł "New York Times", w przerwie towarzyskiego meczu Francja - Niemcy obaj szkoleniowcy dowiedzieli się od funkcjonariuszy, że wybuchy, które słyszeli na stadionie w Paryżu, były częścią zamachu. Obaj mieli dylemat: powiedzieć o tym piłkarzom czy nie?
Był piątek, godzina 21.45, przerwa w meczu Francja - Niemcy. Chwilę wcześniej gola dającego prowadzenie gospodarzom strzelił Olivier Giroud. Po gwizdku, piłkarze obu zespołów schodzą do szatni. Wtedy Didier Deschamps i Joachim Loew dowiadują się, że wybuchy, które słyszeli wszyscy obecni na stadionie, były częścią zamachu.
"Każdy na ławce był przestraszony"
Jak donosi amerykański dziennik, francuski selekcjoner bardzo poważnie zastanawiał się nad tym, czy jego gracze też się o tym powinni dowiedzieć. Zakres przemocy nie był jednak znany, dlatego ostatecznie zrezygnował. Podobnie postąpił selekcjoner mistrzów świata. Jak przyznał potem szef francuskiej federacji Noel le Graet, chciano w ten sposób zapobiec wybuchowi paniki.
- To było bardzo dziwne - powiedział dziennikarz "L'Equipe" Cyril Oliver-Berthet, który relacjonował mecz. "Piłkarze biegali i robili, co do nich należy, kibice skandowali tradycyjne pieśni, a kiedy Francja strzeliła drugiego gola, wszyscy machali flagami - relacjonował.
O zamachach piłkarze dowiedzieli się dopiero po meczu (skończyło się 2:0) i zejściu do szatni, około godz. 22.50. - Kilku niemieckich piłkarzy zatrzymało się w tunelu prowadzącym do szatni i zobaczyło w telewizorach, co się stało - dodał Francuz.
- Wszyscy jesteśmy w szoku. Każdy z nas na ławce był nieco przestraszony - mówił Loew niemieckiej stacji ARD.
Obie reprezentacje spędziły noc w szatniach. Około godziny trzeciej Francuzi udali się do centrum treningowego pod Paryżem. Niemcy dopiero o siódmej i to nie swoim autokarem, tylko kilkoma minivanami, żeby nie rzucać się w oczy.
W sześciu zamachach w Paryżu życie straciło co najmniej 129 osób, a około 350 zostało rannych. Zginęło siedmiu terrorystów, z których sześciu wysadziło się w powietrze.
Autor: lukl\mtom / Źródło: sport.tvn24.pl, nytimes.com