Amerykanin w podróży służbowej, lankijska gwiazda telewizji, indyjscy działacze polityczni oraz dzieci duńskiego miliardera są wśród co najmniej 290 ofiar śmiertelnych serii ataków na Sri Lance. Tożsamość zidentyfikowanych dotychczas zabitych przybliża w poniedziałek brytyjska BBC. Nie ma potwierdzonych informacji, by w atakach ucierpieli Polacy.
W Niedzielę Wielkanocną zamachowcy samobójcy dokonali serii ośmiu skoordynowanych ataków na kościoły oraz luksusowe hotele na Sri Lance. Dziewiąty miał być przeprowadzony na lotnisku, ale się nie powiódł. Najnowszy, choć nie ostateczny, oficjalny bilans ofiar to 290 zabitych i około 500 rannych.
W poniedziałek doszło do kolejnej dziewiątej eksplozji - tym razem w Kolombo. Niewielka ciężarówka wybuchła, gdy rozbrajano ukryty w niej ładunek.
W wyniku tej eksplozji nikt nie został ranny.
Minister do spraw rozwoju turystyki John Amaratunga przekazał, że w niedzielnych atakach zginęło 39 obcokrajowców, a 28 odniosło obrażenia. Wcześniej mówiono o 37 zabitych cudzoziemcach. Na razie nie ma pełnych informacji na temat ich narodowości.
Szefowa kuchni i jej córka
Nowe informacje na temat tożsamości ofiar zamachów opublikowała brytyjska BBC.
Według niej w ataku na jeden z hoteli w Kolombo zginęła lankijska gwiazda telewizji, szefowa kuchni Shantha Mayadunne i jej córka Nisanga. Informację o ich śmierci podał jeden z członków rodziny we wpisie na Facebooku. "Żadne słowa nie mogą opisać bólu" - napisał.
Na krótko przed eksplozją Nisanga Mayadunne opublikowała zdjęcie rodziny jedzącej śniadanie w hotelu Shangri-La.
Śmierć personelu hoteli
Wśród ofiar jest co najmniej kilku pracowników hoteli, które stały się celem zamachów. Hotel Shangri-La w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku poinformował, że trzech członków personelu zostało "śmiertelnie rannych w czasie wykonywania swoich obowiązków".
Śmierć poniosło także - jak napisał portal BBC - czterech członków personelu restauracji Taprobane znajdującej się w hotelu Cinnamon Grand. Zidentyfikowano ich jako: Shantha, Sanjeewani, Ibrahima i Nisthara.
- To był bardzo pracowity poranek, niedzielny poranek podczas podawania śniadań, jeden z naszych najbardziej absorbujących okresów w pracy - wyjaśniał BBC rzecznik hotelu Cinnamon Grand. Dodał, że zabici zajmowali się obsługą klientów restauracji, a jeden prowadził stanowisko, na którym smażył naleśniki.
Członkowie partii politycznej
Według indyjskich władz w atakach zginęło siedmiu lub ośmiu obywateli tego kraju. Wśród ofiar jest pięciu przedstawicieli indyjskiej partii politycznej, Janata Dal Secular (JDS). Mieli zginąć, kiedy pojawili się w jadalni hotelu Shangri-La około godziny 8 rano.
JDS to znaczące ugrupowanie w dwóch indyjskich stanach Kerala i Karnataka. Jej członkowie na Sri Lance spędzali wakacje po kampanii wyborczej. Gubernator stanu Karnataka H. D. Kumaraswamy przyznał w mediach społecznościowych, że znał osobiście ofiary i jest w "głębokim szoku".
External affairs Min. @SushmaSwaraj has confirmed the death of two Kannadigas,KG Hanumantharayappa and M Rangappa, in the bomb blasts in #Colombo. I am deeply shocked at the loss of our JDS party workers, whom I know personally. We stand with their families in this hour of grief— H D Kumaraswamy (@hd_kumaraswamy) 22 kwietnia 2019
Dwóch członków grupy, która udała się na Sri Lankę w czasie przerwy w trwających w Indiach wyborach, uznaje się za zaginionych.
"Jej życie zgasło w kilka godzin"
Inną pochodząca z Indii ofiarą śmiertelną zamachów była pochodząca z zamieszkiwanej przez wielu chrześcijan Kerali 58-letnia Rasina, przedstawiana w mediach również jako Razeena.
BBC, powołując się na lokalne media, podało, że kobieta wraz z mężem mieszkała w Dubaju. Para przyjechała do Kolombo w święta, by odwiedzić krewnych. Jej mąż wyleciał do Dubaju w niedzielę rano, ona zamierzała opuścić Sri Lankę późniejszym lotem, w niedzielę wieczorem.
Zginęła wkrótce po wymeldowaniu się z hotelu Shangri-La. "Jej życie zgasło w kilka godzin" - powiedział gazecie "The New Indian Express" szwagier Rasiny, Usman Kukkady.
Amerykanin w podróży służbowej
Również USA potwierdziły, że w wybuchach zginęło "kilku" jej obywateli. Wśród zabitych, jak w poniedziałek potwierdziła amerykańska stacja NBC News, 40-letni jest Dieter Kowalski z Denver. Mężczyzna znajdował się w podróży służbowej, a do ataku doszło krótko po tym, jak dotarł do hotelu Cinnamon Grand.
W piątek zamieścił swój ostatni wpis w mediach społecznościowych: "I zaczęła się zabawa. Kocham te wyjazdy służbowe. 24 godziny lotu. Do zobaczenia wkrótce, Sri Lanko!".
Tureccy inżynierowie
Turecka agencja informacyjna Anadolu poinformowała, że w wyniku ataków zginęło dwóch obywateli tego kraju. To inżynierowie Serhan Selcuk Narici oraz Yigit Ali Cavus.
Z profilu w mediach społecznościowych wynika, że Serhan Selcuk Narici przeprowadził się do Kolombo w marcu 2017 roku. Jego ojciec, Baba Memhet Narici, powiedział agencji informacyjnej Anadolu, że syn był inżynierem elektrykiem. Ostatnio pracował między innymi w budynku ambasady USA na Sri Lance.
- Wysłał mi wiadomość na internetowym komunikatorze dziś rano o 5 rano, pisząc "dzień dobry" - powiedział Baba Memhet Narici. - To były jego ostatnie słowa, które do mnie dotarły - dodał.
Ojciec drugiego z inżynierów powiedział: - Był genialnym dzieckiem. Ukończył z wyróżnieniem Uniwersytet Techniczny w Stambule i mówił dwoma językami.
Nie ma informacji, gdzie mężczyźni znajdowali się w momencie ataków.
Wnuk prominentnego polityka
Premier Australii Scott Morrison potwierdził, że w atakach zginęło dwóch obywateli kraju. Jak powiedział, to członkowie jednej z rodzin mieszkający na Sri Lance.
W atakach zginął również co najmniej jeden obywatel Bangladeszu. Według BBC powołującej się na lokalne media był to wnuk prominentnego polityka banglijskiej partii Awami League poseł Sheikh Fazlul Karim Selima.
Jego wnuk zginął w wyniku wybuchu w hotelu, w którym przebywał wraz z rodziną. Nie ma informacji, o który hotel chodzi. Asystent Selima powiedział dziennikowi "Dhaka Tribune", że ojciec chłopca został ranny w wybuchu.
Duński miliarder stracił troje dzieci
BBC informowało również wcześniej, że w zamachach bombowych na Sri Lance życie straciło troje z czworga dzieci duńskiego miliardera Andersa Holcha Povlsena. Rodzina Povlsena odwiedzała Sri Lankę z okazji Świąt Wielkanocnych.
Povlsen jest jednym z najbogatszych Duńczyków. W jego posiadaniu znajduje się znana na całym świecie sieć odzieżowa Bestseller. 46-letni Duńczyk jest również największym udziałowcem innego odzieżowego giganta - Asos. Povlsen to też jeden z największych posiadaczy ziemskich w Szkocji - jego własnością ma być nawet 89 tysięcy hektarów ziemi.
Ofiary z całego świata
Władze Wielkiej Brytanii wiedzą o ośmiu zabitych obywatelach tego państwa. Wśród ofiar jest Brytyjka wraz synem i córką, którzy zginęli, kiedy jedli śniadanie w hotelu Shangri-La.
Premier Australii Scott Morrison poinformował, że zginęło dwóch australijskich obywateli, a dwóch zostało rannych. Zabici to członkowie tej samej rodziny.
W atakach zginęło dwóch obywateli Hiszpanii - w wieku 31 i 32 lat. Para była na wakacjach na Sri Lance.
Zginął też Portugalczyk, który na Sri Lance spędzał miesiąc miodowy z żoną. Chińskie media państwowe informują o dwóch obywatelach Chin, którzy zginęli w wybuchach. Również Japonia potwierdziła, że wśród ofiar śmiertelnych są jej obywatele. Jak informują agencje, wśród ofiar są też obywatele Holandii, Bangladeszu i Arabii Saudyjskiej.
Autor: js,mm//now / Źródło: BBC, PAP