Ojciec i jego dwaj synowie zginęli w wybuchu domu w amerykańskim stanie Waszyngton. Jak poinformowała policja, mężczyzna celowo wysadził dom w powietrze w momencie, gdy wszyscy troje przebywali w środku. W sobotę mężczyzna decyzją sądu nie uzyskał prawa do opieki nad dziećmi.
- Pracownik socjalny przyprowadził chłopców w niedzielę do domu Josha Powella w celu kontrolnej wizyty. Mężczyzna pozwolił wejść synom do środka i zablokował wejście przed pracownikiem - powiedział Associated Press szef lokalnego oddziału straży pożarnej w miejscowości Graham. Jak relacjonował pracownik socjalny, w pewnym momencie w powietrzu dało się wyczuć zapach gazu, a chwilę później dom eksplodował.
"Przepraszam. Żegnaj"
Rzecznik prasowy szeryfa Pierce County poinformował, że prawdopodobnie mężczyzna użył jakiegoś środka, który przyspieszył rozprzestrzenianie się ognia.
Jak zauważył, mężczyzna wysyłał wcześniej lokalnym władzom maile z pogróżkami, że planuje dokonać "zabójczego wybuchu", jednak nie podjęto w tej kwestii żadnych działań. Ostatniego maila na swoją skrzynkę dostał przedstawiciel Powella w sądzie rodzinnym, Jeffrey Bassett, na kilka minut przed eksplozją. Powell napisał w nim tylko: "Przepraszam. Żegnaj".
Tajemnicze zniknięcie
Tragiczna śmierć mężczyzny i chłopców stanowi zakończenie sprawy tajemniczego zniknięcia ich matki, 28-letniej Susan, która zaginęła w grudniu 2009 roku w Utah. Jak twierdził Powell, kobieta zniknęła, kiedy zabrał chłopców na wieczorny spacer. Do tej pory pięcioletni Braden i siedmioletni Charles mieszkali z rodzicami Susan.
W sobotę sędzia nie przychylił się do prośby ojca chłopców o odzyskanie opieki nad nimi, mówiąc, że nie rozważy powrotu dzieci do Powella, dopóki ten nie przejdzie badań psychologicznych. Psycholog zalecił je na podstawie nieujawnionych, policyjnych materiałów, odkrytych na komputerze Josha Powella w 2009 roku.
Źródło: APTN