Siedmiu osadzonych zginęło, a 17 zostało rannych w wyniku rozruchów, które wybuchły w więzieniu o zaostrzonym rygorze w amerykańskim Bishopville, w Karolinie Południowej. Wśród ofiar nie ma funkcjonariuszy służby więziennej.
Rozruchy rozpoczęły się w niedzielę wieczorem czasu lokalnego, w więzieniu Lee Correctional Institution w Karolinie Południowej. Doszło tam do licznych awantur między więźniami, w trzech jednostkach mieszkalnych. Walki, które wybuchły w kilku miejscach na raz, trwały wiele godzin.
Sytuację udało się opanować dopiero w poniedziałek o 2:55 nad ranem czasu lokalnego. Teraz w więzieniu jest już spokojnie - informował na antenie TVN24 BiS korespondent "Faktów" TVN w USA, Marcin Wrona. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną rozruchów.
Więzienie ze złą sławą
To nie pierwszy taki incydent w okrytym złą sławą więzieniu, w którym osadzeni są najgorsi przestępcy z Karoliny Południowej. To łącznie 1500 osób. W marcu więźniowie we wspomnianym zakładzie karnym przejęli kontrolę nad jedną z sal. Wzięli wówczas zakładnika - jednego z funkcjonariuszy służby więziennej. W lutym doszło tam do morderstwa. Jeden z osadzonych zabił innego z więźniów. Z kolei w ubiegłym roku więźniowie kilkakrotnie nożami godzili funkcjonariuszy służby więziennej - przypominał korespondent "Faktów".
Autor: momo/adso / Źródło: TVN24 BiS, PAP