Powóz z trumną z ciałem Johna Lewisa, bohatera walk o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych, przejechał w niedzielę most Edmunda Pettusa w miejscowości Selma. To na nim w 1965 roku Lewis stał na czele pokojowego marszu na rzecz równych praw dotyczących głosowania i to tam został pobity przez policję.
John Lewis zmarł 17 lipca w wieku 80 lat. Nieco ponad pół roku wcześniej ogłosił, że ma raka trzustki. Obiecał jednak, że będzie walczył z chorobą "z taką samą pasją, jak z niesprawiedliwością rasową".
Ciężkie pobicie Lewisa przez policję stanu Alabama w 1965 roku stało się jedną z przyczyn powstania frontu walki o prawa obywatelskie Afroamerykanów.
Wojskowy salut i płatki róż
W niedzielę wojskowa asysta honorowa przeniosła opasaną flagą Stanów Zjednoczonych trumnę z ciałem Lewisa z kościoła Brown Chapel do powozu konnego.
W czasie przewożenia trumny przez most imienia Edmunda Pettusa w Selma żołnierze ze stanu Alabama oddawali honory, salutując zmarłemu. Przed powóz sypane były płatki czerwonych róż.
Przemawiając podczas niedzielnego nabożeństwa, członkini Izby Reprezentantów USA Terri Sewell z Partii Demokratycznej powiedziała, że John Lewis nigdy nie tracił nadziei. - Wszyscy jesteśmy nasyceni tym optymizmem. Nie słyszycie go? - powiedziała.
Ostatni z Wielkiej Szóstki
Lewis przez wiele lat, od roku 1987 był deputowanym do Izby Reprezentantów z ramienia Partii Demokratycznej. Był ostatnim żyjącym z tak zwanej Wielkiej Szóstki aktywistów ruchu na rzez praw obywatelskich, której przewodził pastor Martin Luther King.
John Lewis stał się postacią znaną w całym kraju po tym jak w 1965 roku, w tak zwaną Krwawą Niedzielę, szedł na czele marszu około 600 demonstrantów w miejscowości Selma w stanie Alabama. Na moście Pettusa został powalony na ziemię i dotkliwie pobity przez funkcjonariuszy policji stanowej.
Relacje telewizyjne z tego zajścia zwróciły uwagę opinii publicznej w całych Stanach Zjednoczonych na problem prześladowań na tle rasowym.
Źródło: tvn24.pl, Reuters