Wrogie drony nadlatywały grupami. Kolejny atak Rosji na Ukrainę

W nocy z poniedziałku na wtorek rosyjscy okupanci zaatakowali Ukrainę 20 dronami typu Shahed, odpalonymi z przylądka Czauda na zaanektowanym Krymie, z Primorsko-Achtarska (miasto w Kraju Krasnodarskim w Rosji), zaatakowali także czterema rakietami S-300 wystrzelonymi z okupowanego obwodu donieckiego - przekazał we wpisie na kanale Telegram Mykoła Ołeszczuk.

Dowódca sił powietrznych poinformował, że wszystkie wrogie bezzałogowce zostały zestrzelone. Atakowały obwody mikołajowski, odeski, chersoński, dniepropietrowski, połtawski, winnicki i lwowski.

CZYTAJ: Zmasowany atak Rosjan na Ukrainę. Celem obiekty energetyczne

Ukraińskie siły powietrzne zakomunikowały wcześniej we wtorek, że zarejestrowały kilka grup Szachedów nad obwodami mikołajowskim, dniepropietrowskim i chersońskim. Około godziny 3 nad ranem (godz. 2 w Polsce) drony skierowały się na zachód kraju, w rejon obwodu lwowskiego. Lokalne media informowały o wybuchach, szczegółów jednak nie podały.

Alarm lotniczy w Ukrainie odwołano o godzinie 5.49 (godz. 4.49 w Polsce).

W obwodzie lwowskim fragmenty zestrzelonego drona uszkodziły obiekt infrastruktury krytycznej. Wybuchł pożar, który został szybko ugaszony. Ofiar i poszkodowanych nie ma - przekazał szef tamtejszych władz Maksym Kozicki.

W obwodzie odeskim zestrzelony bezzałogowiec spadł na prywatny budynek i zerwał linię energetyczną. Władze lokalne poinformowały, że ofiar i rannych nie odnotowano.

W poniedziałek wieczorem rosyjska rakieta spadła na dwupiętrowy budynek w pobliżu Połtawy. W wyniku ataku zginęła jedna osoba, a co najmniej dziesięć zostało rannych - przekazał szef władz obwodu połtawskiego Filip Pronin. Później szef MSW Ihor Kłymenko sprecyzował, że liczba rannych w wyniku ataku wzrosła do 12.