Około 3 tys. osób może wciąż być uwięzionych pod gruzami po trzęsieniach ziemi, które nawiedziły w środę i czwartek Indonezję - poinformowało tamtejsze ministerstwo zdrowia. Międzynarodowe zespoły ratowników ciągle przylatują na Sumatrę w nadziei, że odnajdą kogoś żywego pod gruzami.
Rzecznik rządowej agencji ds. zarządzania kryzysowego Priyadi Kardono powiedział, że do tej pory potwierdzono śmierć 715 osób, a 2400 ludzi jest w szpitalu. W czwartek zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. pomocy humanitarnej John Holmes podał jeszcze wyższą liczbę - co najmniej 1100 zabitych.
Wciąż trwa walka o uratowanie zasypanych. W piątek udało się uratować kobietę - Ratna Kurnia Sari została wyciągnięta z zawalonej szkoły w Padang. To właśnie to miasto najbardziej ucierpiało podczas trzęsień ziemi.
Z całego świata przylatują do Indonezji ekipy ratunkowe, napływa też pomoc materialna: namioty, lekarstwa i żywność.
Śmiercionośne wstrząsy
Trzęsienie ziemi o sile 7,6 w skali Richtera miało miejsce w środę nieopodal Sumatry. Do drugiego, o sile niemal 7 stopni w skali Richtera doszło w czwartek. Większość ofiar ucierpiała w stolicy regionu, mieście Padang. Jak sprecyzował rzecznik, poważnemu zniszczeniu uległo ponad 20 tys. budynków.
Na usuwanie skutków katastrofy minister finansów Indonezji Mulyani Indrawati wyasygnowała 25 mln dolarów. Jak podkreśliła, kataklizm spowolni tempo wzrostu gospodarczego, ponieważ Zachodnia Sumatra jest najważniejszym indonezyjskim ośrodkiem upraw oleju palmowego.
Źródło: PAP, BBC