Władze Pakistanu zakazały opuszczania kraju szefowi linii lotniczych Bhoja Air, których maszyna rozbiła się w piątek pod Islamabadem. W sobotę rozpoczęło się dochodzenie w sprawie przyczyn katastrofy, w której zginęło 127 osób. Odnaleziono już czarne skrzynki.
Władze Pakistanu zobowiązały się do przeprowadzenia drobiazgowego śledztwa ws. katastrofy.
- Ustalimy, czy chodziło o usterkę samolotu, uderzenie pioruna, czy też złe warunki atmosferyczne - zapewnił przebywający na miejscu katastrofy minister spraw wewnętrznych Rehman Malik. Jednocześnie premier kraju Yusuf Raza Gilani powiedział, że nie można mówić o żadnych wnioskach do momentu zakończenia śledztwa.
Szef linii na czarnej liście
Poinformował, że szef prywatnych linii Bhoja Air, Farooq Bhoja, został umieszczony na specjalnej liście osób objętych zakazem wyjazdu z Pakistanu. Na listę trafiają osoby podejrzane o przestępstwa.
Minister Malik zaznaczył, że samolot, który rozbił się w piątek wieczorem, "był dość stary". Według portalu o lotnictwie AviationSafety.net, maszyna miała 27 lat. Dodał, że nakazano szczegółowe zbadanie maszyn należących do Bhoja Air.
Linie te rozpoczęły działalność w 1993 roku, ale po ośmiu latach z powodu problemów finansowych musiały ją zawiesić. Wznowiły działalność w marcu br.
Zginęło 127 osób
W sobotę rano żołnierze i ratownicy wznowili poszukiwania ciał ofiar katastrofy boeinga 737-200, który podchodząc do lądowania spadł w piątek wieczorem na pola uprawne niedaleko wioski Hussain Abad, w odległości ok. 9 km od lotniska w Islamabadzie. Ciała są porozrzucane w promieniu kilometra od miejsca wypadku.
Samolot leciał z Karaczi, czyli największego miasta i zarazem ośrodka przemysłowego Pakistanu. Rozbił się w trudnych warunkach atmosferycznych.
Nikt nie przeżył katastrofy. Według danych przewoźnika na pokładzie maszyny znajdowało się 127 osób: 121 pasażerów, w tym 11 dzieci, i 6-osobowa załoga. Według wstępnych informacji, zidentyfikowano dotąd 73 ciała; 25 ofiar będzie wymagało identyfikacji przy użyciu DNA.
Źródło: reuters, pap