"Trwa pełzająca okupacja Białorusi przez Rosję"

- Poziom opresji w Białorusi, w Rosji zresztą też, jest ogromny. Za kratami obecnie umierają tysiące więźniów politycznych - podkreślała w "Faktach po Faktach" Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji, która była kandydatką w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Wyniki tamtych wyborów zostały sfałszowane przez reżim Łukaszenki. - Białoruś obecnie żyje tak, jak żyliśmy w czasach stalinowskich - dodała.

W rozmowie w studiu TVN24 zaznaczyła, że ludzie na Białorusi zatrzymywani są za wszelkie działania, które - w optyce władzy - mogą uderzać w reżim. - Zatrzymania prowadzone są za stanowisko proukraińskie, za śpiewanie ukraińskich piosenek, czy założenie ubrań w kolorze biało-czerwono-białym. Ludzie żyją w świecie ciągłych represji, mimo to Białorusini się nie poddają. Cztery lata ciągłych represji nie pomogły złamać naszego oporu - zaznaczyła.

Swiatłana Cichanouska zaznaczyła, że od 2020 roku działa ruch demokratyczny, który współpracuje z podziemiem organizującym ucieczki tym, którzy chcą zbiec przed reżimem. - Dotyczy to wielu Białorusinów. Nasz naród nie zapomni i nie wybaczy tego, co zrobił Łukaszenka w ostatnich latach - zaznaczyła. 

Dodała, że dyktator w Mińsku jest zagrożeniem dla niepodległości kraju, bo "sprzedaje Białoruś Rosji - kawałek po kawałku". - To pełzająca okupacja. W Ukrainie Rosja walczy za pomocą czołgów i pocisków. W Białorusi Rosja aktakuje przez rusyfikacje, przez poddawanie nas kulturze wojskowego. Działania takie są wszędzie obecne - stwierdziła. 

- Łukaszenka jest zbrodniarzem wojennym, że pozwolił na rosyjskie ataki na Ukrainę z naszego terytorium. To jednak nie jest jego zasługa, że białoruskie wojsko nie ruszyło na Ukrainę. On (Łukaszenka - red.) wiedział, że nie pozwolą na to wojskowi, nie pozwolą, żebyśmy zabijali i byli zabijani przez Ukraińców - podkreśliła. 

Rozmówczyni Piotra Marciniaka odniosła się też do faktu, że reżim w Mińsku organizuje ćwiczenia wojskowe niedaleko granicy z Polską. 

- Fakt, że ćwiczenia odbywają się razem z Chinami nie dziwi, bo podobne ćwiczenia miały miejsce w przeszłości. Niepokoi jednak fakt, że działania organizowane są blisko polskich granic, a w tym samym czasie prowadzona jest wielka wojna w Ukrainie. (Władimir - red.) Putin i Łukaszenka chcą wciągnąć Pekin do wojny - stwierdziła liderka białoruskiej opozycji. 

Pytana przez Piotra Marciniaka o wojnę hybrydową prowadzoną na granicy polsko-białoruskiej, Cichanouska powiedziała, że nieprzypadkowo celem ataków hybrydowych są demokratyczni sąsiedzi, którzy wspierają w dużym stopniu Ukrainę. 

Czytaj też: Chcą pokazać Chinom swoje możliwości, planują operacje przy ukraińskiej granicy

- Jest to pewnego rodzaju odwet. Reżim chce odciągnąć uwagę od wsparcia Kijowa, chcą, żeby uwaga była zwrócona gdzie indziej, na granicę. Takie ataki hybrydowe nie ustaną, dopóki rządzić będzie Łukaszenka (…) W tej chwili ataki przeprowadzane przez migrantów się obniżają, zostały przekierowane na Łotwę - powiedziała.

Piotr Marciniak pytał, czy na terenie Polski znajdują się szpiedzy i sabotażyści z Mińska. Cichanouska stwierdziła, że "taka jest już polityka dyktatorów". 

- Wszędzie wysyłają szpiegów. Jestem przekonana, że i przed 2020 roku byli w Polsce szpiedzy. Przestrzegam jednak, żeby być ostrożnym w tym zakresie. Czasami słyszę, że trzeba wprowadzić ograniczenia dla Białorusinów, uniemożliwić im przekraczanie granicy, bo wśród nich mogą być szpiedzy - mówiła Swiatłana Cichanouska.