- Decyzje w sprawie ewentualnych sankcji będziemy podejmowali w świetle informacji, przekazanych nam przez wysłanników UE na Ukrainę - powiedziała w piątek po południu szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. W Kijowie pozostają ministrowie spraw zagranicznych Polski i Niemiec. - Wdrożenie zawartego porozumienia będzie bardzo trudne i kluczowe - zaznaczyła Ashton.
Po południu Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła uchwałę, przywracającą konstytucję z 2004 roku. Przywrócenie konstytucji było jednym z punktów porozumienia podpisanego w obecności Radosława Sikorskiego i Franka-Waltera Steinmeiera przez ukraiński rząd i przywódców opozycji. Oprócz przywrócenia konstytucji, kompromis zakłada rozpisanie przedterminowych wyborów prezydenckich i utworzenie rządu jedności narodowej.
"Wdrożenie porozumienia kluczowe i trudne"
Negocjacje przebiegały w bardzo nerwowej atmosferze. Jedna z telewizyjnych kamer uchwyciła moment, w którym zdenerwowany polski minister tłumaczył jednemu z opozycyjnych liderów: - Jeśli tego nie poprzecie, to będziecie mieli stan wojenny, będziecie mieli wojsko. Wszyscy zginiecie.
- Wdrażanie tego porozumienia będzie kluczowe i bardzo trudne - skomentowała krótko po zaakceptowaniu porozumienia Catherine Ashton. Szefowa unijnej dyplomacji powiedziała brytyjskim dziennikarzom, że temat ukraińskich protestów omówiła z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. Oboje zgodzili się "w celu zapewnienia stabilnej przyszłości trzeba skończyć z przemocą na Ukrainie".
Ashton została zapytana także o sprawę sankcji. Zaznaczyła, że decyzja dotycząca ich ewentualnego wprowadzenia będzie zależała od informacji, jaką przekażą obecni na Ukrainie ministrowie spraw zagranicznych Polski i Niemiec (a do czwartku także Francji - red.).