Tysiące pomników bogów i bogiń nie uchroniły stolicy chińskiego rzeźbiarstwa przed ciężkimi czasami. W Quyang w prowincji Hebei wytwarza się zarówno popiersia Juliusza Cezara, jak i tradycyjne chińskie monumenty. Ale to właśnie z produkcji eksportowej utrzymywała się cała prowincja. Teraz pogrążyła się w kryzysie.
W Quyang tradycja wytwarzania rzeźb sięga czasów dynastji Han (202 p.n.e.- 220 n.e.). Prawdziwy boom rozpoczął się jednak pod koniec lat 90-tych, kiedy popularność internetowego handlu przyniosła tysiące zamówień z Europy, USA, Japonii i Korei Południowej. Teraz koniunktura się skończyła, a popiersia greckich bogów i nimf leżą na ulicy, czekając na kupców i lepsze czasy.
Jeszcze w zeszłym roku w Quyang przy produkcji rzeźb pracowało 50,000 robotników w 2,600 pracowniach, a wartość wytwarzanego towaru szacowano na 230 milionów dolarów. Aż 90 proc. produkowanych w prowincji rzeźb przeznaczonych było na eksport. Od początku roku kryzys spowodował jednak spadek chińskiego eksportu aż o jedną czwartą.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters