Paul Rusesabagina, bohater z czasów ludobójstwa w Rwandzie, na podstawie historii którego powstał hollywoodzki film, stanął w środę przed sądem w Kigali. Znanemu krytykowi rwandyjskich władz postawiono 13 zarzutów, w tym tworzenia i finansowania grup terrorystycznych. Sam oskarżony, który od wielu lat mieszkał w USA, utrzymuje, że został uprowadzony i przetrzymywany jest jako zakładnik.
Paul Rusesabagina jest znany z bohaterskich czynów podczas ludobójstwa w 1994 roku, gdy w masakrach wojny domowej według ONZ zginęło od kwietnia do lipca około 800 tysięcy osób, w większości przedstawicieli plemienia Tutsi wymordowanego przez milicję Hutu. Rusesabagina - ojciec którego był Hutu, a żona i matka Tutsi - był wtedy dyrektorem hotelu "Millie Collines" w stolicy kraju - Kigali. Podczas ludobójstwa uchronił 1268 ludzi przed śmiercią.
W 1996 roku Rusesabagina opuścił Rwandę i ubiegał się o azyl w Belgii. Później otrzymał zieloną kartę w Stanach Zjednoczonych, gdzie mieszkał na stałe.
Na podstawie jego historii został nakręcony film "Hotel Ruanda" z 2004 roku, a wcielający się w rolę właściciela hotelu Don Cheadle został nominowany za grę w tym filmie do Oscara. W 2005 roku Paul Rusesabagina został odznaczony przez prezydenta USA George'a W. Busha najwyższym cywilnym amerykańskim odznaczeniem - Prezydenckim Medalem Wolności.
Zarzuty dla Rusesabaginy
Mężczyzna utrzymuje, że w ubiegłym roku w czasie pobytu w Dubaju został uprowadzony i przewieziony do Rwandy. W środę razem z 20 innymi oskarżonymi stanął przed rwandyjskim sądem najwyższym w stolicy kraju, Kigali, gdzie rozpoczął się jego proces.
Rwandyjski wymiar sprawiedliwości postawił mu 13 zarzutów. Oskarża się go o terroryzm, finansowanie terroryzmu, rekrutowanie dzieci do walki, podpalenia oraz o zakładanie grup terrorystycznych.
Rusesabagina powiedział sędziom, że nie jest Rwandyjczykiem, ale "belgijskim zakładnikiem". Argumentował, że po wyjeździe z kraju w latach 90. oddał rwandyjski paszport i nigdy nie ubiegał się o odzyskanie obywatelstwa. Innego zdania są oskarżyciele, którzy utrzymują, że rodzice mężczyzny byli Rwandyjczykami, a on sam nigdy nie zrzekł się obywatelstwa.
Jego zdaniem aresztowanie w Dubaju, wydanie rwandyjskim władzom oraz proces jest nielegalny. – Zostałem uprowadzony i nawet teraz jestem przetrzymywany jako zakładnik – mówił.
Uprowadzenie w Dubaju
Według Rusesabaginy w jego uprowadzeniu wziął udział pastor, który namówił go na podróż do Burundi, gdzie miał wygłosić mowę. W sierpniu udał się z San Antonio w Teksasie, gdzie mieszka, do Dubaju. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich wsiadł do prywatnego odrzutowca, którym – jak sądził – poleci do burundyjskiej stolicy Bużumbury.
Tak się jednak nie stało. W trakcie lotu miano mu skrępować ręce i nogi oraz zawiązać oczy. Samolot wylądował w Kigali.
Rwandyjskie władze zaprzeczają oskarżeniom o uprowadzenie mężczyzny. Utrzymują, że został on zatrzymany na mocy międzynarodowego nakazu aresztowania za dowodzenie "ruchami terrorystycznymi".
Zdecydowany krytyk rządu
Paul Rusesabagina jest zdecydowanym krytykiem rządu prezydenta Rwandy Paula Kagame, którego zasługi w przywróceniu stabilności kraju po ludobójstwie i pobudzeniu wzrostu gospodarczego zostały przyćmione oskarżeniami o powszechne represje. W ostatnich wyborach Kagame zdobył prawie 99 procent głosów. Jedna z jego głównych przeciwniczek, Diane Rwigara, została uwięziona wraz z matką na ponad rok pod zarzutem, który sędziowie później oddalili.
W grudniu 2018 roku Rusesabagina opublikował na YouTube wideo, w którym wzywał do zbrojnego obalenia Kagame.
Ludobójstwo w Rwandzie
100 dni rzezi w Rwandzie rozpoczęło się 6 kwietnia 1994 roku. Tego dnia samolot z prezydentami Rwandy Juvenalem Habyarimaną i Burundi Cyprienem Ntaryamirą - obydwoma z grupy Hutu - został zestrzelony podczas schodzenia do lądowania w Kigali. Obydwaj prezydenci zginęli, podobnie jak 10 pozostałych osób na pokładzie.
Zdarzenie to, do dziś nie w pełni wyjaśnione, rozpoczęło przygotowane wcześniej przez rządzących w Rwandzie Hutu pogromy oskarżanej o przeprowadzenie ataku mniejszości Tutsi.
Podczas trwającego ludobójstwa dziennie ginęło nawet 10 tysięcy osób. Stacjonujące wtedy w Rwandzie wojska ONZ były bezsilne, gdyż ich mandat nie pozwalał na akcje zbrojne. 21 kwietnia Rada Bezpieczeństwa ONZ podjęła decyzję o wycofaniu większości sił UNAMIR. Wydając rezolucję potępiającą zbrodnie, nie określiła ich przy tym jako ludobójstwo.
23 czerwca za zgodą ONZ do Rwandy wkroczyły wojska francuskie, ale ich akcja okazała się całkowicie nieskuteczna. Dopiero w lipcu siły Tutsi pod dowództwem Kagame obaliły władzę Hutu i powstrzymały dalszy rozlew krwi. Do tego czasu zginęło co najmniej 800 tys. Rwandyjczyków, co stanowiło 10 procent ludności kraju, w tym 70 procent populacji Tutsi. Według obserwatorów ONZ wojska Tutsi dokonały następnie w drugiej połowie roku masowych mordów na Hutu w obozach dla uchodźców.
Ludobójstwo w Rwandzie, wyróżniające się niespotykaną liczbą ludzi zamordowanych w tak krótkim czasie, często uznaje się za największą porażkę ONZ, która nie zdołała go powstrzymać.
Źródło: BBC, Reuters