Dla zwykłego pasażera samolotu spóźnić się oznacza najczęściej nie polecieć. Jednak takie zasady dotyczą w Rosji tylko maluczkich. Gdy spóźnia się gubernator, to samolot nie może odlecieć i musi czekać. Przydarzyło się to pasażerom Airbusa A320 linii Aerofłot, który miał lecieć z Irkucka do Moskwy. Musieli godzinę czekać na gubernatora Dmitrija Miezencewa.
Do wydarzenia na irkuckim lotnisku doszło w ubiegłym tygodniu. Dopiero teraz jednak potwierdził je rzecznik linii lotniczych. Zmusiło go do tego zamieszczenie w internecie nagrania rozmowy między pilotem a wieżą kontroli lotów.
Siła wyższa
Airbus był już gotowy do odlotu, kiedy pilot otrzymał nakaz zaczekania na gubernatora. Lotnik nie był z tego zadowolony, wręcz przeciwnie. Zgodnie z zasadami to on jest pierwszym po Bogu na pokładzie i nie miał zamiaru podporządkować się nakazowi wieży.
- Zablokowałem drzwi i nie wpuszczę nikogo więcej na pokład - powiedział pilot. Kontroler lotów nie wydawał się zrażony. - W takim wypadku nie pozwolimy ci odlecieć - usłyszał pilot. Lotnik zażądał przysłania na miejsce jakichś dziennikarzy, aby udokumentowali to wydarzenie. Jak można się było spodziewać, nikt się nie pojawił.
Po godzinie postoju na lotnisku, na pokład wkroczył spóźniony gubernator. Urzędnik miał przeprosić pasażerów za zwłokę i jak twierdzi rzecznik Aerofłotu, nikt się nie poskarżył. Pomimo tego prokuratura oficjalnie wszczęła dochodzenie w tej sprawie. - Jest jednak mało prawdopodobne, aby został ukarany - twierdzą dwaj członkowie Dumy, Andriej Worobiow i Aleksander Khinstein.
Na ważnych się czeka
Według przedstawiciela związku zawodowego kontrolerów lotów, takie wymuszone opóźnienia lotów są powszechne, pomimo tego, że są nielegalne.
Gubernator Miezencew nie skomentował oficjalnie sprawy. Powiedział tylko, że nie wynajął prywatnego samolotu na lot do Moskwy, bo byłoby to zbyt drogie. Miał za to zaprosić pilota Airbusa na prywatny obiad. Lotnik podobno zaproszenie przyjął.
Źródło: themoscowtimes.com
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia