Proponowany przez Zachód projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie dostarczania do Syrii pomocy humanitarnej jest przygotowywaniem gruntu pod przyszłą operację zbrojną i zostanie zawetowany - zapowiedział w środę wiceminister spraw zagranicznych Rosji, Giennadij Gatiłow.
- Nie możemy zaakceptować kształtu rezolucji, która została przygotowana i oczywiście nie dopuścimy do jej przyjęcia - oświadczył wiceszef rosyjskiej dyplomacji.
Rosja się nie zgadza. Widzi podstęp
W ubiegłym tygodniu Australia, Luksemburg i Jordania przedłożyły pięciu stałym członkom Rady Bezpieczeństwa ONZ, w tym Rosji, projekt rezolucji dotyczący wysłania dodatkowej pomocy humanitarnej do Syrii.
Według Rosji, która rozmawiała o projekcie z Radą we wtorek, propozycje w nim zawarte są jednostronne, oderwane od faktów, ignorują ocenę sytuacji przedstawianą przez pracujące w Syrii agencje humanitarne i zrzucają całą winę za kryzys humanitarny w Syrii na władze tego kraju.
Obama: Syria to odpowiedzialność Rosji
Również we wtorek prezydent USA Barack Obama, który spotkał się z prezydentem Francji Francoisem Hollandem zapewnił, że USA wraz z Francją dalej będą wspierać "umiarkowaną opozycję" w Syrii, a także nieść pomoc humanitarną ofiarom wojny domowej.
Barack Obama zauważył jednak, że udzielanie tej pomocy jest trudne i dlatego ONZ pracuje obecnie na rezolucją, która znacznie ułatwiłaby pracownikom organizacji humanitarnych dostęp do ofiar konfliktu w Syrii.
Jak powiedział, członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ są bardzo zgodni co do potrzeby przyjęcia tej rezolucji, ale niestety nie ma wśród tych państw Rosji. Poinformował, że sekretarz stanu John Kerry "bezpośrednio przekazał Rosjanom, że nie mogą mówić, że niepokoją się o dobro Syryjczyków, podczas gdy ludzie tam głodują". - To jest nie tylko odpowiedzialność Syrii, ale też Rosjan, jeśli blokują tego rodzaju rezolucje - dodał Obama.
W czasie trwającego już prawie trzy lata konfliktu w Syrii zginęło - według syryjskich działaczy praw człowieka - prawie 140 tys. osób.
Autor: adso/kka / Źródło: PAP