Współpracownik Nawalnego poszukiwany listem gończym

Źródło:
PAP

Rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało w piątek list gończy za współpracownikiem opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, Iwanem Żdanowem. Resort nie podał, o jaką sprawę karną chodzi. Sam Żdanow powiedział mediom, że nie zna przyczyny wysłania za nim listu gończego.

- (List gończy) zapewne jest związany z około dziesięcioma sprawami karnymi, które wszczęto wobec mnie. Trudno się zorientować, z którą z nich dokładnie - powiedział Żdanow. Jedna z tych spraw dotyczy utworzenia organizacji społecznej, "zagrażającej prawom obywateli.". Żdanow powiedział, że jego adwokatowi nie pozwolono zapoznać się z aktami tego postępowania.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO

Żdanow był dyrektorem założonej przez Nawalnego Fundacji Walki z Korupcją (FBK). Od pewnego czasu, podobnie jak inni współpracownicy Nawalnego, mieszka poza Rosją.

Fundacje Nawalnego uznane za "organizacje ekstremistycczne"

Moskiewski Sąd Miejski uznał w środę FBK, powiązaną z Nawalnym Fundację Ochrony Praw Obywateli (FZPG) oraz sztaby Nawalnego w regionach Rosji za organizacje ekstremistyczne. Posiedzenie odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Decyzja sądu oznacza, że struktury Nawalnego mają zakaz rozpowszechniania wszelkich informacji, dokonywania operacji finansowych, organizowania zgromadzeń i uczestniczenia w wyborach.

O uznanie struktur Nawalnego za organizacje ekstremistyczne zwróciła się w kwietniu prokuratura Moskwy. Twierdziła, że współpracownicy aresztowanego opozycjonisty chcą "stworzyć warunki do zmiany podstaw porządku konstytucyjnego", w tym wykorzystać scenariusz "kolorowej rewolucji".

"Za każdym razem, kiedy słyszy wiadomości, mówi, że jest w szoku"

W piątek Żdanow poinformował, że stan zdrowia Aleksieja Nawalnego poprawia się, a opozycjonista jest informowany o działaniach podjętych przez władze wobec założonej przez niego Fundacji. - Za każdym razem, kiedy słyszy wiadomości, mówi, że jest w szoku - powiedział Żdanow w wywiadzie dla niezależnego radia Echo Moskwy.

Żdanow wyjaśnił, że pracownicy FBK na razie żyją z oszczędności. Fundacja utrzymywała się z datków od obywateli. Teraz osobom przekazującym takie datki grozić będzie odpowiedzialność karna. Żdanow zapowiedział, że współpracownicy Nawalnego zwrócą się o wsparcie wtedy, gdy znajdą sposób finansowania bezpieczny dla ofiarodawców. Nie wyjaśnił przy tym, czy zwolennicy Nawalnego założą za granicą nową organizację.

Autorka/Autor:momo/kab

Źródło: PAP