Przyczyną katastrofy samolotu TransAsia, który w środę w Tajpej wpadł do rzeki, był najprawdopodobniej błąd pilota - stwierdził w programie "Wstajesz i weekend" w TVN24 kapitan Jan Czyżewski, pilot latający samolotami ATR. Jak tłumaczył, samolot tego typu przystosowany jest do latania na jedym silniku. - Najprawdopodobniej, przy kłopotach z prawym silnikiem, pilot omyłkowo wyłączył lewy - stwierdził.
Zdaniem Czyżewskiego najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy był błąd pilota, który wyłączył nie ten silnik co trzeba.
- Pilot zgłosił „engine flameout”. To jest ogólne stwierdzenie, że silnik nie działa - tłumaczył Czyżewski i podkreślił, że maszyny ATR przystosowane są do latania na jednym silniku. - Ale trzeba spełnić jeden warunek. Trzeba wyłączyć niesprawny silnik - dodał. Wyłączenie niesprawnego silnika powoduje, że uszkodzone śmigło nie spowalnia samolotu.
- Pilot, z niewyjaśnionych przyczyn, myli dźwignie i wyłącza dobry lewy silnik. Samolot pozostaje bez szans - mówił kapitan.
Zdaniem Czyżewskiego na rzecz teorii o błędzie pilota świadczą nagrania wypadku samolotu TransAsia, na których widać jak samolot "leci nieproporcjonalnie wolno w stosunku do tego, jaką powinien mieć prędkość na tej wysokości".
Ustalenia śledczych
W piątek śledczy badający przyczyny katastrofy samolotu TransAsia podali, że oba silniki samolotu ATR nie pracowały w momencie katastrofy .
Z zapisów czarnych skrzynek wynika, że załoga miała problemy najpierw z prawym silnikiem, a potem z lewym, które straciły moc. Czujniki już w 37 sekundzie po starcie sygnalizowały uszkodzenie prawego silnika.
35 ofiar katastrofy
Samolot ATR linii TransAsia leciał z lotniska Songshan w centrum Tajpej na wyspy Jinmen (Cinmen). W pewnym momencie samolot zaczął opadać i zahaczył o estakadę i jadącą po niej taksówkę, a następnie wpadł do rzeki.
Na pokładzie znajdowało się 58 osób. 15 pasażerów zostało uratowanych. W katastrofie zginęło łącznie 35 osób. Ciała ośmiu pasażerów wciąż są poszukiwane.
Autor: dln/tr / Źródło: TVN24, PAP