Skandal związany z wyciekiem danych klientów berlińskiego banku krajowego przybrał nieoczekiwany obrót. Okazało się bowiem, że afera jest wynikiem kradzieży… świątecznego ciasta.
Anonimową przesyłkę z mikrofilmami zawierającymi poufne dane 130 tysięcy klientów banku Landesbank Berlin otrzymał przed tygodniem dziennik "Frankfurter Rundschau". Redakcja zawiadomiła prokuraturę. Wyciek danych, zawierających między innymi numery kart kredytowych oraz kodów identyfikacyjnych PIN, został uznany za jeden z największych skandali w długiej serii kradzieży danych osobowych w Niemczech.
Prokuratorskie śledztwo od początku koncentrowało się na firmie kurierskiej, która przewoziła korespondencję dla berlińskiego banku. Jednak nawet sami prokuratorzy nie posiadali się ze zdumienia, kiedy do czynu przyznało się dwóch kurierów.
Kurierzy łakomczuchy
Jak wyjaśnili, połakomili się na świąteczną struclę, którą zamówiła redakcja "Frankfurter Rundschau". Paczkę otworzyli, a ciasto zjedli. Aby zatrzeć ślady, etykietę z adresem przekleili na jedną z paczek zaadresowanych na Landesbank Berlin. W ten sposób do redakcji frankfurckiego dziennika trafiła przesyłka zawierająca poufne dane.
Jeden z prokuratorów z Frankfurtu nad Menem zażartował, że to "niesamowita, ale prawdziwa historia bożonarodzeniowa". Natomiast w ocenie redaktora naczelnego "Frankfurter Rundschau" Uwe Vorköttera, cała sprawa świadczy o tym, jak łatwo można w Niemczech nielegalnie wejść w posiadanie danych osobowych.
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu