Josef Fritzl, który więził przez przez 24 lata córkę i miał z nią siedmioro dzieci, został oskarżony o morderstwo jednego z nich. Dziecko zmarło zaraz po urodzeniu.
- Długo nie wiadomo było, czy prokuratura zdecyduje się na postawienie tego właśnie zarzutu - mówiła z Wiednia na antenie TVN24 Barbara Radzikowska-Kryszczak.
Nie było dowodów. W końcu pojawiła się opinia lekarska, zaświadczająca, że noworodek mógł przeżyć, gdyby udzielono mu w odpowiednim czasie pomocy medycznej. Dziecko urodziło się w piwnicy w 1997 roku jako jedno z bliźniąt.
Pozbawiony wolności od kwietnia, kiedy ujawniono sprawę, Fritzl przetrzymywał swoją córkę Elizabeth w dźwiękoszczelnej piwnicy w austriackim miasteczku Amstetten. Stąd jego przydomek "potwór z Amstetten".
Mógł uprawiać niewolnictwo
Na 27 stronach oskarżenia w sumie zebrano siedem zarzutów, w tym o niewolnictwo. - To jest pierwszy w historii austriackiego wymiaru sprawiedliwości przypadek zastosowania tego paragrafu - mówiła Radzikowska-Kryszczak. Za niewolnictwo w Austrii grozi od 10 do 20 lat więzienia. 73-letni Fritzl odpowie także za gwałt, więzienie i kazirodztwo.
Dożywocie dla mordercy
Zgodnie z wydanym w październiku orzeczeniem, Austriak jest zdolny umysłowo, by odpowiedzieć za postawione przestępstwa. Proces ma ruszyć na początku grudnia. A sam Fritzl może zostać skazany na od 10 do 20 lat pozbawienia wolności, na dożywocie jeżeli zostanie mu udowodniony zarzut morderstwa.
Dotąd obrońca Fritzla nie skomentował sprawy.
Źródło: Reuters